cze 17 2009
W poszukiwaniu własnego dopalacza
Kto ogląda zawody Formuły 1 ten wie, że konstruktorzy bolidów ciągle łamią sobie głowy nad wymyśleniem jakiegoś dopalacza. Takim dopalaczem jest system KERS, który stosował w tym sezonie bez powodzenia nasz Robert Kubica, aby zwiększyć szybkość na prostych odcinkach toru. Jednak ostatnio takim wspaniałym dopalaczem okazał się na pewno podwójny dyfuzor, który pomógł nowopowstałej drużynie Brawn GP znokautować rywali. Wyścig w poszukiwaniu dopalaczy trwa i na pewno nie jedno w przyszłości zobaczymy.
Ta sytuacja pokazuje, że w życiu w każdym momencie możemy sięgnąć gwiazd, kiedy znajdziemy swój dopalacz. Normalnie w szkole wszyscy jesteśmy uczeni w duchu liniowości a nie teorii chaosu. Ta liniowa teoria zakłada, że gdy skończymy dobrą szkołę, to zdobędziemy dobrą posadę, potem założymy szczęśliwą rodzinę i spełnią się nasze marzenia. Każdy z nas jednak wie albo czuje, że jest tylko półprawda a czasem fałsz.
Zdarza się bardzo często, że dany osobnik nic konkretnego w życiu nie robi, aż w pewnym momencie znajduje to „otwarte okno Pana Boga” i w tri miga spełniają się jego marzenia.
Niektórzy powiedzą, życie nie jest sprawiedliwe! Oni tu harują od rana do wieczora a on to osiągnął tak od niechcenia! Wszystkim tym quasi-poszkodowanym odpowiedziałbym, że ja kocham ten z pozoru chaos. Gdyby było odwrotnie, to ten, kto źle wystartował, już nigdy nie miałby szansy spełnić swoich marzeń. To byłoby piekło na ziemi i moim skromnym zdaniem byłoby to diabelsko niesprawiedliwe!
W sferze pieniądza jest tak samo. Kto znajduje szybki dopalacz, ten jeździ lub lata autostradą (powietrzną) a pozostali korzystają z dziurawych dróg! Gdy się zastanowimy, to każdy z nas doświadczył tego zjawiska, gdy jedna konkretna decyzja-sytuacja albo myśl pozwoliła nam przeskoczyć na szybszy tor własnego rozwoju. Często to możemy zaobserwować to zjawisko na wykresach spółek giełdowych, gdzie cena danego waloru konsoliduje się przez lata w pewnym przedziale cenowym. W pewnym jednak momencie wykres przełamuje z impetem opór i jego cena sięga stratosfery. Kluczowym momentem jest dojście do tego punktu przegięcia i nie zrezygnowanie za szybko. Bardzo często nowe przedsięwzięcia biznesowe jest budowane z impetem w początkowej fazie, ale potem przychodzi zwykle faza korygowania własnych planów z rzeczywistością i w tym momencie większość ludzi ma problemy. Nieliczni, którzy przetrwają ten okres, mają szanse zbudować dochodowe przedsiębiorstwa i osiągnąć wolność finansową. Pozostali mają znów szanse spróbować czegoś nowego, albo godzą się na bezpieczny i wykastrowany z wielkich marzeń scenariusz.
Co jednak należy robić, aby odkryć taką katapultę do lepszego życia?
Pytanie nie jest łatwe a ja ciągle poszukuje takich sposobów zachowań, które przybliżą mnie do takiej extra-wyrzutni. Poniżej wymienię klika przykładów przeze mnie stosowanych:
- Trzeba być optymistą i wierzyć, że zawsze wyląduje się na cztery łapy.
- Ciągle próbować uczyć się nowych rzeczy.
- Być otwartym na ludzi i sytuacje.
- Słuchać własnej intuicji.
- Nie harować ciężko, bo to żadne rozwiązanie.
- Ciągle mieć czas dla siebie, aby móc swobodnie myśleć.
I w końcu mieć trochę szczęścia, aby znaleźć takie perpetuum mobile, czego sobie i wszystkim czytelnikom życzę.
Przeczytaj podobne artykuły:
Witam
„Jeśli chcesz być niezależny finansowo to zainwestuj w dobrą bibliotekę a nie w plazmę. Zwrot z tej inwestycji jest naprawdę ogromny.”
Cytując poprzedni wpis z Bloga chciałbym zaproponować kolejny opisujący z jakich pozycji powinna składać się biblioteka, w którą chciałbym zainwestować. Wiadomo przecież, że są pozycje obowiązkowe jak też takie, których czytanie jest stratą czasu, a takich chciałbym uniknąć w przyszłości.
Pozdrawiam
Andrzej
Poruszyłeś ciekawy temat, o którym ostatnio też myślałem. Takie odkrycie katapulty wymaga dużo cierpliwości i czasu, jednak następuje taki, jak to piszesz, punkt przegięcia, kiedy wskakujemy na ten szybszy tor. Myślę, że głównie chodzi o wytrwałość – uważam, że jeżeli ktoś bardzo chce osiągnąć jakiś cel i nieprzerwanie do niego dąży to na pewno znajdzie jakiś sposób, dzięki któremu uda mu się spełnić marzenia.
Jeżeli chodzi o piąty punkt: nie harować ciężko, bo to żadne rozwiązanie to myślę, że to zależy od tego czym dla nas jest praca. Donald Trump pisze, że śpi trzy, maksymalnie cztery godziny na dobę bo tak go pociąga jego praca, że nie może się doczekać następnego dnia. Wtedy nie ma czegoś takiego jak ciężka harówka, bo to czysta przyjemność. Inna sprawa jeżeli myślisz o znienawidzonej pracy, którą wykonujemy tylko za wynagrodzenie pieniężne. Myślę, że każdy powinien dążyć do realizowania swojej pasji i zarabiania na tym pieniędzy.
Ciężka pracę ludzie postrzegają różnie. Mój teść na przykład twierdzi, że pracując jako kierowca, nic się nie robi…to po prostu przyjemność.