sty 28 2011
Szybka spłata kredytu
Bardzo często najlepszą strategią wyjścia z długów, jest po prostu najszybsza całkowita spłata swojego zadłużenia. Jeżeli mamy kilka kredytów lub pożyczek, to należy zacząć w pierwszej kolejności od spłaty długu o największym oprocentowaniu. Po spłacie pierwszego zadłużenia przechodzimy do następnego w kolejności pod względem wielkości płaconych odsetek, aż do całkowitej spłaty wszelakiego zadłużenia. Z takim podejściem wszyscy trzeźwo myślący z reguły się zgadzają, ale na pewno nie bankowcy lub akwizytorzy różnych produktów finansowych. W ich interesie oczywiście leży dojenie i strzyżenie klienta przez cały czas. Cóż taka natura biznesu….
Nie tak dawno pamiętam jak w czasie ostatniej super-hossy zachęcano do brania kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim. Minimalizowano oczywiście ryzyko walutowe, które w ostatnim czasie dopadło wielu nieświadomych do końca klientów. Ale to jeszcze nic! Edukowano swoich klientów, że gdyby mieli nadwyżki finansowe, to należy je zainwestować w fundusze inwestycyjne zamiast przeznaczyć je na spłatę kredytu. W ten sposób oprócz odsetek bank zarabiał z tytułu rożnych opłat i prowizji od sprzedaży jednostek inwestycyjnych. Niestety taka genialna strategia działa tylko wtedy, gdy wzrost z tytułu wartości jednostek przekracza płacone odsetki od długu. W przypadku bessy na rynku giełdowym może okazać się, że z naszej „poduszki powietrznej” uleciało powietrze. Pompowanie tego powietrza może potem trwać latami i nie wiadomo czy się uda!
Ci, którzy byli głusi jak pień na tego typu rady i mogli nadpłacać swój kredyt hipoteczny chyba mają się lepiej?
W przypadku hipotecznych kredytów walutowych jest nieco gorzej, ponieważ tutaj duże znaczenie ma spread walutowy, możliwość spłaty w walucie oraz kurs waluty. Najlepiej mają zarabiający w walucie obcej, ich ryzyko walutowe nie obchodzi. Natomiast zarabiający w PLN w razie wyższego kursu niż w momencie zaciągnięcia kredytu muszą się modlić o umocnienie złotówki jak i korzystną cenę zakupu waluty w stosunku do ceny sprzedaży na foreksie – mały spread.
Niestety w przypadku zadłużenia w złotówkach (dotyczy także kredytów walutowych) też możemy napotkać następne przeszkody. Okazuje się, że z reguły banki wymagają różnych opłat i prowizji za wcześniejszą spłatę kredytu hipotecznego. Spłacając kredyt przed terminem można zapłacić nawet 5% prowizji. Z reguły po latach ta opłata się zmniejsza, ale są wyjątki np. PKO PB. Okazuje się, że niektóre banki różnicują także opłaty w zależności czy jest to częściowa lub całkowita spłata kredytu. W tej chwili wolne od tych opłat jest siedem banków (źródło: Expander): BZ WBK, mBank, Polbank, DnB Nord, Bank Pocztowy, ING BSK i Gospodarczy Bank Wielkopolski. Oczywiście oferty banków ciągle się zmieniają i należy sprawdzić u źródła.
Innym ciekawym rozwiązaniem jest zaciągnięcie kredytu hipotecznego z mechanizmem bilansującym. O ile mi wiadomo w ofercie posiadają go mBank, MultiBank, PKO BP, ING BSK, Pekao SA. Zasada działania polega na tym, że gdy mamy nadwyżki finansowe na ROR (rachunek oszczędnościowo rozliczeniowy), to nadwyżka wpłacana jest na rachunek bilansujący i pomniejsza nasze zadłużenie hipoteczne – zmniejsza płacone odsetki. W ten sposób możemy spłacić nawet w całości ten kredyt a odsetki nie będą w tym wypadku naliczane. Oczywiście przypadająca rata kapitałowa musi być spłacona zgodnie z harmonogramem. W każdej chwili możemy wycofać te środki z tego rachunku bilansującego, gdybyśmy ich potrzebowali. W sumie zasada jest podobna do zwykłej linii kredytowej w rachunku bieżącym, gdzie w każdej chwili możemy spłacić kredyt i na nowo go zaciągać w ramach limitu kredytowego. Ja osobiście korzystam tylko z tych rozwiązań a la ROR i nie wyobrażam sobie zaciągania kredytu o sztywnych ratach oraz którego nie można spłacić przed terminem.
W przypadku inwestowania w nieruchomości może to być jeden z najlepszych rozwiązań. Z każdym uzyskanym czynszem od najemcy jak i nadpłatą kredytu nasz kapitał rośnie a odsetki spadają. Gdyby jednak lokata była wyżej oprocentowana (po uwzględnieniu podatku Belki) niż odsetki z kredytu hipotecznego to można się na nią skusić. Tracimy jednak elastyczność poprzez zablokowanie tych środków na pewien okres.
Przeczytaj podobne artykuły:
Z tym trzymaniem oszczednosci na lokacie jesli jest wyzej oprocentowana to dobry pomysl. Nie wazne, ze srodki sa zablokowane, dzieki temu mozna bowiem szybciej splacic kredyt i zmniejszyc jego koszt. W dlugim terminie to jest chyba najwazniejsze. Trzeba tylko sobie wyliczyc co sie bardziej oplaca, nie wolno zapomniec tez o inflacji, ktora jest na reke kredytobiorcom a problemem dla oszczedzajacych.
Inflację celowo pominąłem, bo nie zakładam powtórzenia hiperinflacji z lat 80-tych, kiedy można było w pewnym momencie jedną wypłatą spłacić cały kredyt. Z drugiej strony w dzisiejszych bankowych realiach oprocentowanie kredytów przy galopującej inflacji może zacząć wzrastać szybciej niż płace i nie koniecznie musi nastąpić ten efekt. Prędzej obstawiłbym wymianę pieniądza na inny (nie koniecznie Euro), na której to operacji większość straci a nieliczni zyskają.
Dobry i przydatny post. Banki są po to by zarabiać pieniądze dla siebie a nie dla swoich klientów. Należy o tym pamiętać i wszystko samemu liczyć.
Zbyszek ostatnio napisał..Skąd wziąć pieniądze na inwestycję – 7 sposobów
Czemu inwestycje w fundusze nie są dobrym wyborem?
Parę lat temu tez miałam dylemat czy zaciągnąć kredyt hipoteczny w walucie obcej (euro, frank szwajcarski) czy w złotówkach. Kredyty walutowe były wtedy bardzo popularne. Po rozmowach w wielu bankach z doradcami posłuchałam jednego z nich , który powiedział , że kredyt powinniśmy brać w walucie w której zarabiamy i uważam , że miał rację bo dziś nie mam problemu z podwojoną rata jak to bywa w przypadku spłaty kredytów w walutach obcych.