Ja nigdy nie potrzebowałem zachęty, żeby brać los we własne ręce i widzę, że teraz po latach to procentuje. Wymagało to ode mnie dużo czasu i odwagi, żeby wyjść ze strefy komfortu i zrobić krok do przodu. Jednak widzę po znajomych, że ciężko jest ich zachęcić, żeby szli w moje ślady. Mimo iż podtykam ludziom informacje o szkoleniach lub nagrania z nich, wolą swoją pracę a potem obiadek i telewizje do wieczora albo narzekanie przy piwie. Dobrze to opisał Robert Kroll w swoich szkoleniach, „trudno jest kogoś wciągnąć na stół, na którym się stoi”.
P.S. Dzięki za fajny blog i ciekawe tematy
]]>