paź 16 2007
Wyborcza kartka a rynki finansowe
W zgiełku zażartej walki wyborczej postanowiłem sprawdzić czy wybory parlamentarne mają jakikolwiek wpływ na odpływy i przypływy na rynkach finansowych. Zasugerowałem się oczywiście cyklem prezydenckim w USA, który dosyć szeroko jest śledzony przez tamtejszych analityków. W Polsce nie mamy systemu prezydenckiego, dlatego wybory parlamentarne są najważniejsze. Z nich, bowiem wyłania się rząd o różnych odcieniach. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wygrana prawicy w wyborach pomaga rynkom finansowym a lewicy szkodzi. Życie jednak nie jest takie proste. Zdarzało się już, że lewica wprowadzała w życie mechanizmy pro-rynkowe a prawica anty-rynkowe. Dlatego w Polsce prognozowanie takie nie ma sensu. Drugiej jednak strony w trakcie kampanii wyborczej dowiadujemy się o zmianie preferencji wyborczych naszych rodaków i jest to bardzo emocjonalny okres w Polsce. Rynkami finansowymi jak wiemy po części rządzą emocje lub jak to gdzieś czytałem „Pan Rynek” ma od czasu do czasu stany depresyjno-maniakalne. Skoro przyjmiemy, że te emocje w czasie wyborów parlamentarnych są bardzo duże, to powinny się w pewien sposób przełożyć na rynek finansowy a mam tu na myśli giełdę czy notowania złotówki.
Poniżej przeanalizuje wszystkie wybory parlamentarne, które odbyły się już po założeniu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie na podstawie WIG-u.
- Wybory 27.10.1991 r. – wygrała Unia Demokratyczna, czyli prawica. Na rynku indeks WIG rósł od dna na poziomie 678,5 pkt (1.10.1991) do poziomu 1001,9 pkt (10.12.1991) gdzie ustanowił szczyt. Wierzchołek ten jednak został osiągnięty po siedmiu sesjach po wyborach a dołek został ustanowiony cztery sesje przed wyborami. Wtedy sesje giełdowe odbywały się raz na tydzień. Niestety potem zaczął się spadek aż do poziomu 635,5 pkt (23.06.1992), gdzie zostało przetestowane dno z kampanii wyborczej. Natomiast poziom 1000 pkt na dobre został przebity dopiero w grudniu 1992 r. A dalej jak wiemy zaczęła się pierwsza hossa na GPW. Rynek w trakcie tych wyborów pokazał nam dwa ekstrema (dołek i szczyt), które okazały się idealnymi liniami wsparcia i oporu. Szczególnie przełamanie linii oporu stanowiło ładny sygnał zakupu. Ale kto o tym wtedy miał pojęcie?
- Wybory 19.09.1993 r. – wygrała koalicja PSL i SLD, czyli bardziej lewica. Na rynku zaczęła się poważna korekta w trakcie hossy. Rynek spadł ze szczytu na poziomie 7561 pkt (6.09.1993) do poziomu 5847,8 pkt (27.09.1993 r.) czyli spadek rzędu 23 %. Znowu w trakcie wyborów powstały dwa ekstrema, które okazały się w niedalekiej przyszłości liniami wsparcia i oporu. Dalej nastąpił mega-wzrost a potem przyszła bessa, która zatrzymała się dokładnie wiosną 1995 r. tuż przed dołkiem z wyborów 1993 r. Także szczyt na poziomie 7561 pkt okazywał się czasami dobrą linią wsparcia podczas dużej korekty w bessie w czerwcu 1994 r. oraz tworzył podstawę do następnej fali ze szczytem w 1997 i 1998 r.
- Wybory 21.09.1997 r. – wygrała AWS, która tworzyła koalicję wraz z Unią Wolności. W tym przypadku rynek wzrósł od dna ukształtowanego po pamiętnej powodzi na poziomie 14913 pkt (29.07.1997) do poziomu 18112,1 pkt (16.10.2007) zatrzymując się tuż przed szczytem z lutego 1997 r. (18339,4 pkt). W następnym roku w marcu ten szczyt został raz przekroczony, ale to był nie potwierdzony sygnał zakupu a potem zaczęła się bessa. Tutaj także te ekstrema tym razem mniej dokładnie (za wierzchołek należy przyjąć poziom szczytu z lutego 1997 r.) działały jako linie oporu czy wsparcia.
- Wybory 23.09.2001 r. – wygrała SLD, czyli lewica. Dzień po wyborach zostało ustanowione dno na poziomie 11464,82 pkt. Kończące bessę a potem trwał wzrost do 14725,68 pkt (19.11.2001). Poziom ten miesiąc później został pokonany ustanawiając nowy szczyt 16423,35 ale potem zaczęła się fala odwrotu aż poniżej poziomu szczytu z listopada. Następnie ten szczyt był dwukrotnie testowany aż w końcu przebity w maju 2003 r. dając sygnał następnej fali hossy.
- Wybory 25.09.2005 r. – wygrał PiS tworząc koalicję z Samoobroną i LPR. Tuż przed wyborami został utworzony szczyt na poziomie 34343,46 pkt (20.09.2005) po wyborach szczyt ten był testowany (34359,98 pkt), ale potem nastąpił spadek do poziomu 31109,79 pkt (19.10.2005). W dalszej kolejności szczyt ten został przebity ustanawiając nowy szczyt w maju 2006 r. a potem nastąpił duża korekta (25 %), która zatrzymała się tuż przed szczytem z wyborów. Tak, więc szczyt wyborczy zadziałał znów znakomicie.
- Obecnie odbędą się wybory 21.10.2007 r. Szanse na wygraną ma zarówno PiS jak i Platforma Obywatelska. Na WIG-u ukształtował się rekord w lipcu na poziomie 67772,91 pkt potem była korekta do poziomu 53969,51 pkt (17.08.2007) a obecnie tuż przed wyborami wspinamy się znów na nowo ustanowiony szczyt. Na WIG20 już testujemy rekord z lipca na poziomie 3919,1 pkt. Jak na razie test nie został potwierdzony. Czyżby czekała nas korekta a może coś więcej? Byle jednak ona nie doszła do szczytu z poprzednich wyborów, bo oznaczałoby to prawie 50% przecenę. W każdym razie obecnie wydaje się, że szczyt z lipca a dołek z sierpnia na indeksach będzie kluczowy i ich pokonanie rozstrzygnie o losach rynku. Zobaczymy pożyjemy a może będzie jeszcze inny scenariusz?
Podobnie można zanalizować kurs PLN wobec EUR i USD i też można wyznaczyć mniej lub bardziej dokładnie ważne poziomy, których przebicie pokazuje dalszy kierunek rynku. Zauważyłem także, że średni poziom EUR wobec PLN w trakcie miesiąca wyborczego począwszy od 1997 r.(Wtedy EUR nie istniało, ale przeliczyłem niemiecką markę) kształtował się w przedziale 3,78 do 3,92 a obecnie zapowiada się, że średni kurs będzie nieznacznie niżej. Czyżby to był jakiś poziom równowagi a może ta sytuacja świadczy o sile polskiej gospodarki a tym samym waluty. Tą optymistyczną konstatacją kończę dzisiejszego bloga.
Przeczytaj podobne artykuły:
[...] Prawie dwa lata temu pisałem w październiku 2007 roku, że czas wokoło wyborów parlamentarnych jest arcyciekawy dla rynków finansowych. Dlaczego tak jest? Po części dałem odpowiedź w 2007 roku – patrz ten wpis . [...]
Wygrał PIS i również giełda poszła do góry, tzn. może nie od razu, ale już po kilku tygodniach rozpoczęła się hossa. Pytanie czy to skutek wyborów czy dobrych danych z gospodarki?