paź 09 2009
Wszyscy tak robią
Często słyszę argument, że powinienem coś robić w pewien wyznaczony sposób – bo wszyscy tak robią. Krew mnie zalewa i z reguły odpowiadam, że nie nazywam się „Wszyscy” i nie zamierzam ulegać takiemu nic nieznaczącemu argumentowi. Niestety większość ludzi ulega tej argumentacji i wpada często w tarapaty. Jedynym plusem tego jest, że mogą obwiniać za swoje błędy innych ludzi, których posłuchali. Ja z reguły staram się trzymać twardych faktów a nie opinii typu – wszyscy tak robią!
Ta postawa spotyka się często z wrogością i niezrozumieniem, nawet wśród swoich bliskich. Wynika to poniekąd z faktu, że robiąc inaczej a przede wszystkim skuteczniej i efektywniej niż przeciętna większość, podważa się ich wiedzę i dobre samopoczucie. Niestety ścieżka na szczyty z reguła jest samotna, bo nieliczni tylko na nie się wspinają. Tego tytułowego powiedzenia nie cierpię także z powodu, że próbuję mnie ono wepchnąć w szarą masę na nic niemającą wpływu. Na poparcie tego wywodu przedstawię kilka przykładów z życia wziętych.
- Kiedy kupowałem swoje pierwsze mieszkanie, to posiłkowałem się góra w 20% procentach kredytem a resztę musiałem mieć w gotówce. Jest to odwrotność tego, do czego banki nas namawiają. Także w następnych transakcjach trzymałem się tej zasady a dług z reguły był znikomy do wartości transakcji albo był finansowany przez kogoś innego. Nigdy za żadne skarby nie poświęciłbym pół życia, żeby wzbogacać bank i tym samym posłuchać obiegowej mądrości quasi-doradców finansowych.
- Kiedy kupujemy samochód na firmę, często brany jest on przez większość przedsiębiorców w leasing. Wszystko jest w porządku, kiedy ten samochód pracuje i dochody dzięki niemu uzyskane przekraczają ratę leasingową. Jeżeli jednak tak nie jest a samochód nie zarabia na siebie, to leasing w pewnych warunkach może być bardzo kosztowną zabawą. Może się okazać, że samochód zostanie ukradziony w ostatnim miesiącu (np. 3-letni leasing) tuż przed ostatnią ratą wykupu samochodu na własność. W tej sytuacji, leasingodawca otrzymuje pieniądze z ubezpieczenia i nic nie traci. Leasingobiorca zostaje z niczym, chociaż prawie spłacił cały ten interes i na pewno pojeździłby tym samochodem przynajmniej następne trzy lata, gdyby go miał!
- Nie tak znowu dawno temu została wprowadzona dwuletnia ulga na składki ZUS dla osób rozpoczynających swoją działalność gospodarczą, która znacznie obniżyła ten domiar. W prasie był duży raban, że ci ludzie dostaną niską emeryturę. Może i tak, ale niektórzy świadomie nie chcą płacić wysokich składek ZUS-owi lub wcale nie płacą. Oni nie wierzą w ten system i chcą te pieniądze widzieć teraz w swojej kieszeni. Na pewno potrafią je lepiej obracać w swoich rękach, aby wypracować sobie zabezpieczenie na starość. Ten kapitał albo będzie przez nich spożytkowany, albo zostanie w ich rodzinie. Jak gospodaruje ta dobroczynna instytucja widać to po ostatniej decyzjach? ZUS zaciągnął kredyt, aby móc wypłacać głodowe emerytury a jednocześnie buduje sobie bizantyjskie pałace!
Tych przykładów mógłbym przytoczyć bez liku, ale każdy z czytelników z taką sytuacją na pewno się spotkał. Tak na ostatek przytoczę za tygodnikiem Wprost postawę prezesa Forda Alana Mulally, który odmówił pomocy od Waszyngtonu. Inne koncerny motoryzacyjne w tym samym czasie bez żadnych oporów wyciągały ręce po jałmużnę z kieszeni podatników. Prezes Forda przeprowadził na przekór wszystkim wątpiącym drakońską restrukturyzację kosztową oraz zmienił gruntownie strategię, co przełożyło się na znaczącą poprawę wyników firmy. Pytany o powody tak radykalnej zmiany porównał sytuację do meczu hokeja: ”Przecież zawodnik nie jedzie tam, gdzie jest krążek, lecz tam, gdzie będzie on za chwilę”.
Przeczytaj podobne artykuły:
Ludzie często zapominają że robiąc tak jak wszyscy robią nie będziesz niczym się różnił od innych. Tak samo jest w finansach osobistych. Nie da się zostać rentierem robiąc to co wszyscy, no chyba że wszyscy Twoi znajomi są rentierami.
P.S. Blog dodałem do obserwowanych blogów na swojej stronie.
Myślę, że warto słuchać rad, nawet posłuchać jak robią inni, ale nigdy bezkrytycznie przyjmować je za pewnik. A warto to robić choćby po to aby przekonać się jak robić nie należy.
Działanie „jak wszyscy” jest głęboko zakorzenione w naszej psychice. Pomijając nawet pradawny instynkt stadny, tak naprawdę nasze możliwości(umysłowe,czasowe,dostępu do informacji) nie pozwalają nam dokładnie zbadać nawet części z naszej rzeczywistości. Dlatego strategia „rób to co wszyscy” jest tak naprawdę bardzo dobra i konieczna. Inna sprawa że kluczowe decyzje dla naszego życia powinniśmy podejmować tak jak piszesz – po logicznej analizie.
Niestety w moim przypadku ta strategia bo „wszyscy tak robią”, co najwyżej pozwoliłaby mi być przeciętnym nie odbiegającym od normy człowiekiem a to mnie całkowicie nie interesuje!!!
Proszę zwrócić uwagę, że nie każdy ma możliwość posiadania 80% wartości upragnionej nieruchomości w gotówce. Dla wielu ludzi kredyt, to jedyna możliwość. I nie zaciągają żeby dać zarobić bankom tylko żeby mieć gdzie mieszkać. Wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Niesamowite jak ten kraj się rozwijał dotychczas skoro właściciele czy też decydenci tysięcy przedsiębiorstw korzystających z leasingu są kretynami. Niech mi Pan wierzy, że większość z nich przeprowadza rachunek ekonomiczny i biorąc pod uwagę dostępne informacje podejmują najlepszą w ich mniemaniu decyzję. Analizując przykład, który Pan podał, to ryzyko to jest również brane pod uwagę, kwestia prawdopodobieństwa jego wystąpienia pomnożonego przez potencjalną stratę. Tyle w teorii, w praktyce 99% firm leasingowych w Polsce po otrzymaniu środków z ubezpieczenia pokrywa pozostałe do spłaty raty, a różnicę (w różnej formie) oddaje klientowi.
To jedyna możliwość – jak ja uwielbiam takie powiedzenia!!!
Można np. wynajmować na spółkę z kimś mieszkanie a przeszło połowę z tej raty kredytowej którą by się płaciło bankowi odkładać na wkład własny ,aby zakup w większości sfinansować gotówką. Można także pomieszkać u rodziców, albo dobudować sobie tylko jeden pokój. Jak już ktoś jest całkowicie bez dachu i pracy, to może się udać do ośrodków pomocy społecznej. Ja za granicą w tropikach przez pewien czas spałem na plaży, aby zaoszczędzić na czynszu i uskładać gotówki. Możliwości jest mnóstwo tylko trzeba naprawdę chcieć!!!
Co do leasingu, to napisałem że wszystko jest OK, kiedy rata jest pokrywana przez zyski, w przeciwnym razie nie trzyma się to kupy. Cóż z tego że wspaniałomyślnie leasingodawca pokryje mi zaległe raty, jak muszę znowu kupić samochód, który był już prawie spłacony i pojeździłbym nim przynajmniej jeszcze trzy lata bez płacenia odsetek. Oczywiście firmom leasingowym zależy aby związać takiego klienta na całe życie podobnie jak banki. Stąd wynika cały ten hojny gest.
Nie do końca zgadzam się z postawionymi tezami. Faktycznie kredyt wiąże się przez lata z uciążliwością jego spłaty ale alternatywą jest zakup np mieszkania za cash po 30 latach oszczędzania, tylko czy ono wtedy mi jest potrzebne? Młodzi muszą mieć „gniadko” zaraz po ślubie, bo inaczej są konflikty pokoleniowe, rozpady związków etc. To samo dotyczy sprzętów AGD, RTV, fur. Problem leży gdzie indzie. Mierz zawsze siły na zamiary. Nie bierz chaty na krechę jak nie masz ugruntowanej pozycji zawodowej (wiążesz się na lata z miejscem, gdzie chata stoi, po co ci chata jak masz pracować co rusz gdzie indziej). Ja bujałem się z kredytem na dom przez 10 lat, zapłaciłem ostatnią ratę miesiąc temu. 10 lat wyrzeczeń. Stary samochód, stare sprzęty, żadnych zagranicznych wakacji. Ale było warto. Mój kredyt to jakieś 50% kosztów budowy (sam budowałem parę lat, za kredyt było wykończenie w jeden sezon). Co do auta, nie bądźmy dziećmi, fury kupowane „na firmę” są użytkowane prywatnie, więc to taki „darmowy bonus”. Trzeba mieć nie równo pod sufitem żeby kupić wóz za 100tys na krechę przy marnych zarobkach i odmawiać sobie latami wszystkiego by pod koniec spłaty wywalić gruchota na szmelc. Ale za to jaką zazdrość to budzi u sąsiadów i rodziny. A samo powiedzonko że wszyscy tak robią w Polsce dotyczy sytuacji typu „wszyscy kradą to ja czemu nie” czy „wszyscy jeżdzą na bani to i ja mogę”.
prawde pisze gosc codzienny. arkadiusz popelnil slaby wpis, szczegolnie z tym kredytem i teraz tylko dorabia do tego ideologie.
Zgadzam się w niektórych tezach z Gościem Niedzielnym, ale nadal uważam, że większość idzie na łatwiznę udeptanymi ścieżkami spłacania kredytów przez 30 lat (współczuję), nie chcą myśleć niekonwencjonalnie. Cóż, leniwe myślenie kosztuje! Ja dzięki temu alternatywnemu myśleniu i temu słabemu wpisowi oszczędziłem na bankach i innych instytucjach minimum jedno dobre mieszkanie i lata pracy na etacie.
A ja skrytykuję trzecią tezę , tę o ZUSie. Wiem, że teraz wszystkim wydaje się, że świetnie zainwestowaliby pieniądze, gdyby nie musieliby płacić składek. Ale to nieprawda. Większość ludzi przeznaczyłaby je bieżącą konsumpcję, część podjęłaby nietrafne decyzje inwestycyjne i straciła kapitał. A na starość i tak zwróciliby się do państwa o wsparcie. Nie słyszeliście narzekań osób, które teraz płaczą nad głodową emeryturą, a kiedyś dobrowolnie płacili niskie składki ?
Cieszy mnie, że ten temat mojej filozofii postępowania życia wywołuje takie emocje i krytykę. Świadczy to o tym, że niektórzy zaczynają zastanawiać się nad pewnymi tematami, byle nie za późno. W każdym razie ja nie zamierzam uszczęśliwiać na siłę tej większości ludzi ani namawiać ich do przejmowania mojego postępowania. Co do ostatniego wpisu to ja mówię o mniejszości, która zaoszczędzony zus zainwestuje w prawdziwe aktywa a nie zmarnuje ich. ZUS cały czas podejmuje nietrafne decyzje i tzw. większość przyklaskuje i nic nie robi. Różnica między tymi którzy dostaną tą wypracowaną głodową emeryturę, a tymi bez emerytury jest prawie żadna. To tak jak bym miał wybierać między odcięciem 9-u, albo 10-u palców od swojej ręki. W moim przypadku wszystko zależy od moich umiejętności i wysokość przyszłej emerytury nie jest ograniczona (sky is the limit), a zus mi do tego wcale nie jest potrzebny.
Twoja sytuacja, twój pomysł twoje decyzje.
Pkt.1 trzeba policzyć , zwłaszcza że zakup mieszkania to początek wydatków – czasem dochodzi jeszcze wykończenie,meble itp.
Pkt.2 trzeba dokładnie policzyć, zdefiniować koszt leasingu vs koszt alternatywny (zakup samochodu , wypożyczanie lub korzystanie z innych środków komunikacji).
Pkt.3 rzeczywiście , IKE obligacje jest lepsze