sty 24 2012
Wolność i bogactwo
Bez podstawowych swobód obywatelskich nie jest możliwy dobrostan większości obywateli. Nie jestem oczywiście za absolutną wolnością, ale możliwie maksymalną wolnością z pewnymi granicami chroniącymi pozostałych współobywateli przed daną jednostką. Jeżeli te nieliczne granice zostaną przekroczone, to konsekwencje powinny być nieuchronne i całkowicie nieopłacalne. Niestety ten trend poszerzania wolności ostatnio się zatrzymał i mamy teraz odwrót w stronę zniewolenia.
Ostatnie zakusy światowych rządów, aby ograniczyć bastion wolności internetowej jest zagrożony. Nie mam pojęcia, czy protesty internautów, hakerów i zwykłych ludzi zatrzymają ten niekorzystny proces. W każdym razie trzymam kciuki, aby wolność zwyciężyła nad cenzurą Wielkiego Brata. Moje obawy prezentowane wcześniej we wpisie zatytułowanym „Wolność czy bezpieczeństwo?” stają się coraz bardziej aktualne.
Zastanawiam się skąd biorą się te zakusy na ograniczenie wolności i przyzwolenie na inwigilację wszystkich obywateli?
Myślę, że jest to strach elit władzy i światowej finansjery przed ostatnimi wydarzeniami, które były wywołane przez pokolenie internetu i Facebooka. Najlepiej byłoby jakby społeczeństwa były znów bezwolną masą (najlepiej założyć każdemu obrożę elektroniczną) i nie miało prawa patrzeć dzisiejszym władcom na ręce.
W sferze pieniądza w imię dobra ogółu już mamy dokręconą śrubę i założony na szyję ogromny gorset podatkowy. Nie każdy zdaje sobie sprawy, że wydając przeciętną etatową pensję płaci z niej około 80-90% podatków. Te daniny są jawne, ukryte lub całkiem niewidoczne. Są one pod postacią chociażby podatku dochodowego, VAT-u, akcyzy, podatków lokalnych i różnej maści opłat zezwoleń i przymusów ustawowych (daniny na ZUS, NFZ i inne) a na końcu dochodzi do tego inflacja. Kto nie wierzy, niech sobie policzy, ile z jego wydanej pensji na etacie stanowią podatki!
Ta sytuacja przypomina powoli los rzymskiego niewolnika, który gdy sobie dorabiał u obcego Pana, to mógł zatrzymać tylko 10% wynagrodzenia! Oczywiście sytuacja nie jest tak tragiczna, dopóki ta 10-20% reszta zapewnia nam zadowalający poziom konsumpcji i daje nam jako-tako poczucie wolności. Dalsze jednak dokręcanie śruby w tej materii może spowodować, że to poczucie wolności może całkowicie wyparować! Oby te dywagacje zostały w sferze naukowych dociekań a nie stały się brutalną rzeczywistością!
Co nam pozostaje zwykłym śmiertelnikom, chyba tylko protest zbiorowy. Jak rozpoznać taką sytuację? Wtedy z reguły ten ktoś chcę uszczęśliwić nas na siłę w imię dobra ogólnego, za którym stoją zapewne jakieś wąskie grupy uprzywilejowanych. Znów zapomniano o starej zasadzie prawa rzymskiego: „Volenti non fit iniuria – Chcącemu nie dzieje się krzywda„. A my chcemy tylko uszanowania dotychczasowej wolności…
Przeczytaj podobne artykuły:
sprawiedliwości , uczciwości a przede wszystkim poszanowania praw ludzi biednych chyba nigdy się nie doczekamy , w świecie w którym rządzi pieniądz trudno oczekiwać czegoś innego ….
Bardzo dobry wpis.
Zgadzam się co do joty.
Bardzo mnie ciekawi, jak zmniejszenie podatku w Polsce wpłynęłoby na rozwój gospodarczy.
Przy okazji gratuluję świetnej strony!
Pozdrowienia!
Wojtek
Wojtek ostatnio napisał..Relokacja
Zauważyłem ostatnio właśnie tendencję w polityce, która mi się skojarzyła z powrotem komunizmu, kiedy Państwo wie lepiej, co potrzeba każdemu obywatelowi. Szkoła kształci bezmózgie automaty, które są uczone tego, że tylko praca na etacie zapewni ci bezpieczeństwo, a ZUS „odziwą:)” emeryturę, haha. Uczą nasze dzieci, że płacenie podatków popłaca:), że trzeba się uczyć (koniecznie w szkole), natomiast deprecjonowana jest przedsiębiorczość i indywidualna inicjatywa, pod płaszczykiem nauczania podstaw przedsiębiorczości w formie zatwierdzonej przez Państwo, nie mającej wiele wspólnego z rzeczywistością. Rosnąca masa niewolników-podatników, nie mających swego głosu jest na rękę rządowi naszego kraju. Dopóki jednak indywidualizm będzie brał górę nad nadciągającymi rządami Wielkiego Brata, dopóty istnieje nadzieja na sens ludzkiej egzystencji. (Eh, ale się filozoficznie rozpisałem:)