gru 11 2010
Wolność czy bezpieczeństwo?
Ostatnie medialne wydarzenia związane z upublicznieniem wielu tajnych dokumentów dyplomacji USA w internecie przez Juliana Assange rozpętały szeroką dyskusje na temat granic wolności słowa. Większość oficjalnych mediów obwieszcza nam maluczkim, że portal Wikileaks naruszył bezpieczeństwo świata jak i nas samych. Może tak, może nie… Jedno jest pewne, żyjemy w czasach globalnej wioski, gdzie na nowo musimy re-definiować granice wolności i prywatności-bezpieczeństwa we wszystkich dziedzinach życia.
Ponieważ w tym blogu opisuje sprawy finansowe więc w dalszej części skupię się na tym obszarze.
Myślę, że wszystko zaczęło się od wrześniowego ataku na World Trade Centre w 2001 r., które to wydarzenie dało służbom specjalnym USA prawo do zaglądania bez zgody sądu na konta bankowe swoich rodaków w imię bezpieczeństwa i walki z terroryzmem. Wraz z wybuchem kryzysu finansowego Amerykanie poszli dalej i uzyskali także tymczasowy dostęp do kont obywateli Unii Europejskiej. Oczywiście w naszym kraju także odpowiednie służby mogą bez problemu mieć taki dostęp i śledzić każdy nasz ruch. Jeżeli więc ktoś nie trzyma pieniędzy w swoim prywatnym sejfie, lub nie działa poza oficjalnym obiegiem, ten na pewno nie powinien liczyć na żadną tajemnicę bankową!
Oprócz rządu także duży biznes odkrył korzyści z wiedzy o sytuacji finansowej swoich klientów. Ostatnio tygodnik Newsweek Polska przytoczył przykład sieci amerykańskich kasyn o nazwie Harrah’s. Klienci tego kasyna są wyposażeni w karty magnetyczne, które rejestrują ich historię gry. Dzięki temu komputer porównuje te dane z wiekiem gracza i średnimi dochodami z miejsca jego zamieszkania. Na tej podstawie wylicza się „próg bólu” danego hazardzisty – moment w którym przegra tak dużo, że odechce mu się grać. Informacja ta jest wskazówką dla obsługi, kiedy wkroczyć i pocieszyć klienta w formie darmowego posiłku. Wówczas złe samopoczucie klienta z reguły się poprawia i wraca on niczym ćma kręcąca się wokół żarówki z powrotem do hazardowej pułapki.
Z powyższych obrazów wyłania się ponury obraz, gdzie sprytna i uprzywilejowana mniejszość (nietykalni) kontroluje poprzez różne systemy większość. Wypisz wymaluj niczym nasz system emerytalny przypominający typową piramidę finansową, gdzie końcowy wynik bez specjalnych matematycznych algorytmów można z góry przewidzieć;-)
W tym momencie należałoby zadać pytanie, czy mamy wolny wybór i wpływ na swoje decyzje finansowe? Z drugiej strony nawet działając poza oficjalnym systemem, musimy cały czas odnosić swoje decyzje względem obowiązującego systemu. Dlatego każdy z nas musi w swoim sumieniu rozważyć te kwestie. Czy chcę zarabiać pieniądze u kogoś, wydawać je pod wpływem impulsów reklamowych i mody oraz lokować pozostałe resztki na spreparowanych lokatach, funduszach i innych wymyślnych strukturach? Z drugiej strony może chcę żyć i pracować po swojemu (poza głównym systemem) a swoje oszczędności lokować w nieregulowanych i niestandaryzowanych inwestycjach, nad którymi posiadam pewną kontrolę? Poza tymi skrajnościami można także funkcjonować w zależności od sytuacji i uzyskanych korzyści po obu stronach lustra.
W każdym razie ja wybrałem tą trzecią drogę z naciskiem na wolność finansową kosztem złudnego bezpieczeństwa systemowego. Poszukiwanie swojej oazy spokoju i dobrobytu nie jest łatwe w dzisiejszych czasach, ale próbować chyba warto…
Przeczytaj podobne artykuły:
Ciekawe ile osób uwierzyło w prawdziwość tych spreparowanych dokumentów na WikiLeaks. Media zrobiły sobie pożywkę, a PayPal i operator kart płatniczych i kredytowych na tym ucierpieli. Ataki hakerów okazały się odwetem za odwrót MasterCard od WikiLeaks.
Jeśli zostały spreparowane, to skąd taka nerwowość na szczytach władzy!?
Arkadiusz ostatnio napisał..„Wolność czy bezpieczeństwo”
Niezły chwyt ale czy to już nie jest przekraczanie pewnej granicy?