lip 11 2008
Przekleństwo czarnego złota
Robert T. Kiyosaki w swojej książce przedstawia równanie: „Zamożność = Energia”. Oznacza ono, że gdy koszt energii (np. ropy naftowej) rośnie to zamożność społeczeństwa spada i odwrotnie. Oczywiście ci, którzy posiadają dostęp do źródeł energii (np. szejkowie arabscy) zacierają ręce, gdy ceny rosną i napełniają swoją kabzę. Ja ze swej strony dodałbym, że gdy nie ma energii, to nie ma ruchu, a jak nie ma ruchu, to niema życia. Dlaczego piszę dzisiaj o ropie naftowej? Skłoniły mnie dwa autentyczne historie z życia wzięte zaobserwowane za oceanem. W jednej z nich na stacji benzynowej w USA kobieta chciała sprzedać swoje ciało w zamian za pełny bak paliwa. Niestety została zaaresztowana, a zdumiony sędzia skazał ją za brak licencji do uprawiania takiego procederu;-)
Inna historia mówiła o pewnym domu publicznym na peryferiach, który ostatnio podupadł z powodu braku klienteli. Szef tego przybytku wpadł na genialne rozwiązanie i postanowił dawać każdemu klientowi bon paliwowy w wysokości 50 USD rekompensujący koszty dojazdu! Te jaskrawe przykłady świadczą o zubożeniu społeczeństwa amerykańskiego z powodu drożejącej ropy i upadku dolara. Amerykanie coraz częściej rezygnują z samolotów, przesiadają się do mniejszych aut a w salonach dobrze sprzedają się tylko pojazdy (np. Toyoty) z napędem hybrydowym, czyli wykorzystującym silnik paliwowy i elektryczny. Sytuacja powoli przypomina kryzys naftowy z lat siedemdziesiątych. A co słychać na naszym podwórku? Sytuacja też nie wygląda różowo. Inflacja rośnie z powodu wzrostu cen m.in. ropy naftowej, gazu i energii elektrycznej. Nasz kochany GUS znowu „urealnił” (czytaj zafałszował – więcej w blogu z marca 2008 „Kłamstwa i statystyka”) metodę liczenia tego wskaźnika”. Wzrost kosztów paliwa oczywiście daje się we znaki kierowcom. Czego dobitnym przykładem jest rosnąca popularność kursów ekonomicznej jazdy samochodem. Także wyjazdy wakacyjne mogą okazać się droższe tego lata. Ogólnie gospodarka zwalnia a prognozy na przyszłość nie wyglądają obiecująco. Wydaje się, że jednym z winowajców tego stanu jest wzrost cen ropy naftowej. Poniżej przedstawiam wykres ceny kontraktu terminowego baryłki ropy naftowej (Crude Oil Future) w złotówkach od 1993 roku.
Widzimy, że w tym czasie cena ropy wzrosła 10-krotnie!!! Cudów nie ma na tym świecie i taki wzrost musi mieć przełożenie na gospodarkę. Postanowiłem się pobawić wykresami i sprawdzić ile kupimy baryłek ropy za nasz indeks giełdowy WIG20 w tym samym przedziale czasu. Poniżej przedstawiam efekt tych poczynań.
Wykres jest bardzo ciekawy i pokazuje, że ostatni szczyt superhossy z 2007 roku na giełdzie w przeliczeniu na ropę zaledwie dorównał szczytowi z 2000 roku, ale był prawie o 100% słabszy od szczytu z 1998 roku i dwa razy słabszy od szczytu z 1994 roku!!! Patrząc na zwykły wykres WIG20, wydaje się to niemożliwe. Wniosek z tego wykresu jest dość smutny. Wykres WIG20/CRUDE OIL w PLN jest w długoterminowym trendzie spadkowym i gdy ropa będzie drożeć lub utrzymywać na obecnym poziomie, to o superhossie na warszawskiej giełdzie należy zapomnieć na najbliższe lata. Możemy w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu liczyć na korekty wzrostowe w bessie lub rynek utknie w trendzie bocznym. Wykres ten dotarł już prawie do najniższych poziomów z początku ostatniej hossy. Być może sprawdzi się moja prognoza dołka na WIG20 (najpóźniej w końcu października br.) oparta na cyklu 11,5-miesięcznym z odchyleniem +/- 2 m-ce z poziomem docelowym 2500 lub 2000 +/- 5 %. Na tą chwilę zmierzamy chyba do 2000 punktów.
Wracając do ropy naftowej, to jest ona w mocnym długoterminowym trendzie wzrostowym. Moja prognoza szczytu to 157 USD za baryłkę +/- 10%. Czyli jesteśmy blisko. Gdy ten poziom zdecydowanie przekroczymy to 300 USD może być osiągnięte. Nie chcę mówić, co to oznacza dla gospodarki i lepiej żeby ta prognoza pozostała w sferze dziwnych marzeń. Jeżeli chodzi o możliwy dołek na ropie w rozpoczętym czteroletnim cyklu liczonym od 2007 roku z odchyleniem +/- 1 rok, to może on wypaść między 2010-2012 rokiem. Życie jak zwykle zweryfikuje te prognozy.
Na koniec nasuwa się pytanie. Jak zarobić lub nie dać się pożreć drożejącej ropie? Można kupić na giełdzie spółki wydobywcze, paliwowe lub energetyczne. Można także grać na kontraktach, opcjach na ropę lub ETF-ach notowanych za oceanem (np. USO, OIL, DIG, DUG). Do ETF-ów podobne są niedawno wprowadzone na polską giełdę certyfikaty Raiffeisena, za pomocą których można obstawiać zwyżkę lub spadek na cenach ropy. Najlepszą jednak inwestycją i ulgą byłaby możliwość odliczania podatku VAT od samochodów osobowych i zlikwidowanie akcyzy na paliwo. Ale to są tylko pobożne życzenia. Rząd zdecydowałby się tylko wtedy na ten krok, gdyby miał nóż na gardle! Wiadomo ropa rządzi światem. We wszystkich najważniejszych konfliktach w nowożytnych czasach zawsze gra toczyła się o zachowanie kontroli nad złożami ropy naftowej. Kto nie wierzy, niech przeczyta książkę Daniela Yergina: „Nafta, władza i pieniądze”. Tym książkowym akcentem, tak jak zacząłem, tak też kończę.
Przeczytaj podobne artykuły: