kwi 08 2011
Pokonać inflację
W obecnym systemie pieniądza fiducjarnego pokonanie raz na zawsze inflacji jest niestety niemożliwe! System ten opiera się na bezwarunkowej wierze w pieniądz papierowy lub elektroniczny bez żadnego pokrycia w kruszcu i innego zabezpieczenia, którym sterują bankierzy i politycy. Zwykły obywatel musi zaakceptować fakt, że trzymane papierowe pieniądze pod materacem mogą za jego życia stracić nawet przeszło 90% wartości.
Z resztą w każdym nowym budżecie państwa na nowy rok rząd zakłada inflację-cel inflacyjny. Przyjmując ostrożnie tylko wzrost inflacji na poziomie jednocyfrowym (2-3%) możemy być pewni, że po 20 latach zgodnie z rządowymi planami za nasze oszczędności kupimy o połowę mniej towarów do naszego koszyka! To jest wariant optymistyczny, bywają gorsze…
Idźmy dalej, skoro się zakłada z góry inflację, to jak się ją wywołuje i kto na tym korzysta?
Moim zadaniem inflacja w postaci wzrostu cen wynika ze wzrostu podaży (ilości) pieniądza ale także ekspansji kredytowej. Kiedyś odbywało się to poprzez oszukiwanie na kruszcu przy biciu monet, potem wynaleziono prasę drukarską a obecnie oprócz dodruku pieniądza króluje elektroniczną kreacja pieniądza. W ten sposób poprzez zabiegi księgowe między bankiem centralnym, rządem i pozostałymi bankami kreowane są ogromne sumy, które nie mają pokrycia nawet w rzeczywistych banknotach!
W ten sposób beneficjenci systemu-bankierzy z powodu nadmiaru elektronicznego pieniądza i żądzy zysku wywołali ostatnią kredytową hossę na rynkach nieruchomości oraz jej krach. W wyniku kryzysu okazało się, że te pieniądze (niczym instrumenty pochodne) miały jakieś iluzoryczne zabezpieczenie w postaci bezwartościowych papierów opartych na przyszłych wirtualnych zyskach. Pech chciał, że nikt już nie chciał przepłacać, ceny nieruchomości zaczęły spadać i przyszła godzina prawdy dla uczestników tego szaleństwa. Rząd USA jednak ratuje bankierów (w imię dobra ogółu) wykupując te śmieciowe papiery i kreuje w ten sposób następne pieniądze. Zaczęła się polityka QE (ilościowe poluzowanie kieszeni obywateli) zarówno w USA jak i w UE. Niedawno do tego peletonu dołączy także mimo woli Japonia, aby zniwelować skutki ostatniego trzęsienia ziemi połączonego z tsunami i katastrofą nuklearną. W wyniku tych zdarzeń pieniądz musiał znaleźć gdzieś ujście. Przedsiębiorcy nie kwapili się do zaciągania kolejnych kredytów, więc byk pojawił się na parkietach giełdowych, w tym na rynkach ropy naftowej i surowców rolnych.
Tak nawiasem mówiąc ostatnia wiosna ludów w północnej Afryce wywołana została także częściowo przez inflację. Król Arabii Saudyjskiej oraz król Bahrajnu bojąc się utraty władzy, także zdecydowali się na „ilościowe poluzowanie”, więc rozdają pieniądze byleby uniknąć protestów. W tych warunkach hydra inflacji rośnie w siłę i nie łatwo ją będzie okiełznać.
Nasze polskie podwórko też nie jest odporne na wydarzenia światowe. Przeciętny polski Kowalski przekonał się już w zeszłym roku trzymając pieniądze na lokacie. Była to raczej kiepska inwestycja, dorównująca co najwyżej inflacji. Ten rok zaczął się od podwyżki VAT-u, potem przyszło „3 razy po 5 zł” (chleb, benzyna i cukier) a ostatnio zaczęły się podwyżki stóp procentowych. Rząd także przeforsował ustawę o kastracji OFE w ten sposób zwiększy się ilość pieniądza, który to fakt także może coś dodać do tej smutnej statystyki. Miejmy nadzieję, że ta droga nie prowadzi do hiperinflacji.
W każdym razie skoro nie można w tym systemie wirtualnego pieniądza ustalić pewnych quasi-stałych parametrów (np. dotyczących stóp procentowych i rezerw obowiązkowych) i przy okazji przestać nimi ciągle manipulować (np. rozwiązać Radę Polityki Pieniężnej) w zależności od potrzeb politycznych i finansowych, to należy samemu chronić wartość swoich pieniędzy, jeśli to jest możliwe. Nad tym jednak będę się rozwodził już następnym razem.
Przeczytaj podobne artykuły: