mar 20 2010
Po pierwsze płynność
Mając w pamięci swoje doświadczenia staram się zawsze pamiętać o tej tytułowej żelaznej zasadzie. I nie odnosi się to tylko do lokowania pieniędzy na giełdzie, ale także do całościowego zarządzania finansami włącznie. Oczywiście, ci co chcą manipulować rynkami finansowymi i posiadają odpowiedniej wielkości kapitał, powinni myśleć odwrotnie i szukać niepłynnych rynków. Taki popis manipulacji indeksem WIG20 obserwowaliśmy w tym tygodniu w dniu wygasania kontraktów terminowych i opcji na ten indeks (godzina trzech wiedźm). Ta historia pokazuje, że polski rynek blue chipów jest dla naprawdę „dużych inwestorów” po prostu małym stawem, chociaż dla większości jest oceanem. Z tego prosty wniosek, że spekulując na WIG20 zarobimy tylko wtedy, gdy jesteśmy po tej samej stronie rynku co „grubasy”!
Ja jednak chciałbym pisać dzisiaj o sytuacji, gdzie nie ma dużego zainteresowania danym towarem (mały popyt – brak klientów), nawet gdy chodzi o niewielkie pieniądze. Generalnie lepiej obchodzić taki rynek szerokim łukiem lub dostosować swoją pozycję do wolumenu obrotu na danym rynku, aby można w każdej chwili zamknąć pozycję. Często motywem wejścia na taki rynek jest po prostu niska cena. W większości jednak przypadków ta zaniżona wycena wynika po prostu z braku płynności. Często można spotkać na takich rynkach ruch pozorowany lub sztucznie wywołany. Przykładem tego ruchu mogą być działania animatorów na giełdzie, którzy przy okazji „skalpują” niedoświadczonych inwestorów. Na takich rynkach należy się także spodziewać gwałtownych zmian, a szczególnie okresów zamierania obrotu. Taka sytuacja jest wyjątkowo niekomfortowa, gdy nie możemy znaleźć kupca! Przykładem może być tutaj sprzedaż nieruchomości w mieście, w którym wzrósł diametralnie poziom bezrobocia. Z drugiej strony gdy na takich rynkach pojawiają się duże obroty, to świadczy to raczej o desperacji inwestorów w poszukiwaniu okazji inwestycyjnych i często jest to ostatni alarmowy dzwonek zwiastujący koniec trendu. Z taką sytuacją mamy chyba do czynienia obecnie na warszawskim parkiecie. Niedawno usłyszałem wypowiedź jednego analityka, że inwestorzy znów pokochali ryzyko i nie zwracają uwagi na płynność. W każdym razie ja się wystraszyłem i pozamykałem swoje pozycje z zyskiem. Teraz spokojnie czekam na dalszy rozwój akcji lub wypełnienie się moich przewidywań z początku roku 2010.
Nie chciałbym jednak zawężać problemu płynności do rynków finansowych. Problem płynności dotyka bowiem każdego budżetu domowego. Zawsze powinniśmy mieć pod ręką fundusz awaryjny, który będzie uruchomiony, gdy zajdzie taka potrzeba. Może być on w postaci odłożonej pewnej kwoty (minimum kilka miesięcznych wynagrodzeń) na koncie oszczędnościowym lub lokacie. W przypadku braku gotówki może to być ostatecznie otwarty kredyt w rachunku ROR. Oczywiście jak sama nazwa mówi fundusz ten powinien być wykorzystywany tylko w podbramkowych i losowych sytuacjach, a nie do zaspokajania swoich zachcianek konsumpcyjnych.
Z kolei dla banków i firm jest to problem być albo nie być. Te podmioty w większości upadają, bo nie umieją zarządzać przepływami pieniężnymi i ryzykiem z tym związanym. Szczególnie istotne jest to w wypadku banków i innych instytucji kredytowych. Każda taka instytucja zbankrutuje, gdy klienci zaczną paniczne wycofywać ulokowane wkłady. Aby taka sytuacja nie nastąpiła należy po prostu ciągle równoważyć wpływy i wypływy, chociaż w praktyce dużo podmiotów gospodarczych ma skłonność nadmiernie posiłkować się darmowym kredytem kupieckim czy odpłatnym bankowym! Poleganie na tych praktykach czasami może okazać się zgubne. Często zdarza się, że bieżące wpływy regulują w większości koszty obsługi długu i wtedy powinna się najpóźniej zapalić czerwona lampka! Niestety, te niechlubne praktyki są także widoczne coraz bardziej w budżetach miejskich jak i państwowych. Tak dla przypomnienia państwa i miasta tez mogą upaść (vide Islandia i niektóre miasta w USA), chociaż takie zdarzenia są rzadkie.
Reasumując, gdy nie ma ruchu i płynności to wszystko zamiera. Także według chińskiego Feng Shui obszarem bogactwa rządzi żywioł drewna, który do wzrostu potrzebuje żywiołu wody. Nie bez kozery mawia się, że nie ma wody, to nie ma życia. W obszarze pieniędzy takim ekwiwalentem wody jest płynność i gdy jej zabraknie, to bieda stanie u naszych bram.
Przeczytaj podobne artykuły: