wrz 07 2008
Niech żyje nam ciemna masa!
Wróciłem z wakacji, włączam nasz narkotyk dzisiejszych czasów i dowiaduję się, że postanowiono zlikwidować lub ograniczyć lekcje ekonomii w szkołach średnich. W miejsce tych lekcji wejdą najprawdopodobniej zajęcia z wychowania fizycznego, tańca i innych twórczych przedmiotów. Cóż, lekcje z ekonomii są nudne, ponieważ są prowadzone w staromodny sposób. Wiem to z własnego doświadczenia. Myślałem, że jednak coś powoli zaczyna się zmieniać. O zgrozo! Jaki ja byłem naiwny? Myśląc jednak trzeźwo, to nie wyobrażam sobie, że młode pokolenie wstępując w dorosłość nie będzie wiedziało jak funkcjonuje nasz system kapitalistyczny i nasza telewizyjna demokracja. Przypomina mi to mecz szachowy, w którym jeden z przeciwników nie zna całkowicie reguł gry. Wiadomo, wynik tego meczu jest z góry przesądzony.
Na takich prawdziwych lekcjach ekonomii człowiek powinien poznać podstawowe zagadnienia takie jak: prawo popytu i podaży, cykle gospodarcze, prawo gospodarcze, matematyka finansowa, statystyka, podatki, formy inwestowania i oszczędzania, tworzenie i zarządzanie budżetem domowym, zarabianie i przedsiębiorczość, lekcje negocjacji i psychologii, marketing, reklama i public relations. Całe ta edukacja powinna być prowadzona w sposób nowoczesny i na praktycznych przykładach z życia wziętych. Marzy mi się, żeby każdy umiał zrobić rozsądne zakupy i zbilansować swój budżet domowy, policzyć i zoptymalizować swoje podatki, rozsądnie korzystał z kredytu bankowego mając na uwadze jego koszt oraz przynajmniej rozróżniał dobrego doradcę finansowego od naciągacza. Polityka państwa i sektora finansowego jest jednak zgoła odmienna. Łatwiej jest rządzić ciemną masą, bo mniej jest problemów i nie trzeba się zbytnio starać. Edukacja i cała machina finansowo-reklamowa skierowana jest na jeden cel – jak pomóc obywatelowi szybko pozbyć się pieniędzy i spętać go pętlą długu dozgonnego. O tym jak szybko można stracić pieniądze potwierdza przykład Dody, o ile można wierzyć plotkarskim stronom. Według tego portalu nasza gwiazda sprzedała swoją willę za 1,5 mln zł a kupiła ją rok temu za 2 mln zł, natomiast początkowa cena wywoławcza sprzedaży była 3 mln zł. Nie zamierzam płakać nad stanem portfela Dody, ale co dziennie słyszę o podobnie lukratywnych transakcjach przeprowadzanych przez przeciętnego Kowalskiego, tylko na mniejszą skalę. Niestety nasza wiedza finansowa z reguły nie rośnie wraz z rosnącymi zarobkami. O rosnącej potrzebie takiej wiedzy, świadczą chociażby problemy z rozliczeniem codziennych rachunków (np. za gaz, energię, telefon, kablówkę). Wszyscy pracownicy, którzy pracują w biurach obsługi klienta, wiedzą doskonale, o czym mówię. Największym jednak problemem ludzi, którzy korzystają z usług sektora finansowego (np. kredyty, ubezpieczenia, fundusze inwestycyjne, itp.) jest zero wiedzy na temat kupowanych produktów. O ile w tradycyjnym handlu w supermarkecie wiemy, co kupujemy. Możemy co najwyżej przepłacić lub nie być zadowoleni z jakości towaru czy usługi. Natomiast kupując produkt finansowy, najczęściej kupujemy niezrozumiały produkt z obietnicę zysku w przyszłości bez żadnej gwarancji. W większości przypadków płacimy za tą nadzieję z góry. Potem modlimy się, aby nie stracić całych swoich pieniędzy i nie wpaść w pułapkę zadłużenia. Sytuację tą dobrze obrazuje zdanie wypowiedziane przez jednego z założycieli Hollywood Samuela Goldwyna (notabene żyd polskiego pochodzenia). Na zadane pytanie: „Czy kino to dobry interes?” Odpowiedział: „To jest najlepszy interes, bo ludzie płacą za towar, którego jeszcze nie widzieli”. Dosyć już tego kazania o kupowaniu gruszek na wierzbie. Poniżej przedstawię swój ogląd na dzisiejszą sytuację na rynkach finansowych.
Każdy zdrowo myślący chłop powie nam, że ceny rosną bardzo szybko a gospodarka siada. Nawet na lokacie nasze pieniądze tracą na wartości, tyle że wolniej. A co słychać w poszczególnych klasach aktywów?
1. Giełda – Mamy bessę i z dzisiejszej perspektywy zanosi się co najwyżej na odbicia korekcyjne, które nas najprawdopodobniej czeka jesienią. Możemy jeszcze przed tym odbiciem testować poziom 2000 pkt +/- 10 % na WIG20. Rynek wtórny i pierwotny bardzo trudny. Nieliczne spółki dadzą zarobić.
2. Nieruchomości – Ceny spadły a wynajmujący mieszkania podnoszą czynsze próbując poprawić rentowność wynajmu. Myślę że jednak najgorszy spadek cen przed nami. Najlepsze nieruchomości w dobie inflacji nie powinny spadać. Warto obserwować co dzieje się obecnie na zachodzie i przygotować się na trudny rynek.
3. Rynek walutowy – Złotówka zaczyna osłabiać się w stosunku do głównych walut. Tutaj sytuacja jest ciekawa i zaczyna się chyba sprawdzać z rocznym opóźnieniem moja prognoza cykli na walutach z 30 kwietnia zeszłego roku. Jeśli zaczęliśmy nowy cykl 6-letni to złotówka powinna stracić w najbliższym czasie co najmniej 20 % względem dołków w stosunku do głównych walut.
4. Rynek towarowy – Surowce zaczynają spadać. Warto jednak zwrócić uwagę na złoto, które w dobie kryzysu może być przechowalnią antyinflacyjną. Gdyby porównywać skalę wzrostu złota jak nastąpiła w latach 70-ch, to przed nami są następne superszczyty przy założeniu złego scenariusza gospodarczego. Tak samo nie liczyłbym na duży spadek ropy naftowej. Dopóki nie rozwiązana zostanie kwestia zamiennika czarnego złota w dzisiejszym świecie, dopóty ceny ropy będą bić swoje rekordy a wojny będą coraz częstsze. Przykładem tego jest ostatni konflikt gruziński, który przekreślił koncepcję rurociągu naftowego omijającego Rosję.
5. Stopy procentowe i inflacja idą do góry zgodnie z moją uprzednią prognozą. W tej sytuacji inwestowanie długoterminowe w obligacje, lokaty lub struktury obarczone jest dużym ryzykiem.
6. Rynek alternatywny (np. numizmatyka, wina, kamienie szlachetne, znaczki, starodruki, obrazy, zegarki, stare samochody, itp.) może być bronią na hydrę inflacji, ale tylko dla znawców tematu. Ku przestrodze podam następujący przykład. Niedawno były kolejki pod oddziałami Narodowego Banku Polskiego, aby kupować m.in. srebrne monety (tzw. lustrzanki). Dzisiaj są one notowane poniżej ceny zakupu. NBP z chciwości postanowił diametralnie zwiększyć nakłady i tym samym popsuł rynek domorosłym numizmatykom. Cóż, cenny towar to rzadki towar.
Na zakończenie należy stwierdzić, że nie jest łatwo obecnie rozpoznać na w/w rynkach jakiś długoterminowy, zyskowny trend. Należy jednak pamiętać, że na początku wchodzą innowatorzy, potem przyłączają się imitatorzy a na końcu przychodzą idioci!
Przeczytaj podobne artykuły:
[...] jest bardzo czasochłonny i dla zawodowców. Kiedy dolar zaczął rosnąć względem złotówki (patrz rynek walutowy – blog z dnia 7 września) i zastanawiałem się czy nie powtórzyć tego numeru sprzed lat. Nawet wybrałem takie dwa [...]
Co się dziwisz? Ja z kolei pamiętam z ostatnich dni, jak jeden z rodziców wyrażał oburzenie matematyką na maturze, że to niby taki trudny przedmiot, etc. Okazuje się, że już dziś mamy sporo takich oso, dla których takie pojęcia jak metr kwadratowy czy pole powierzchni to jest absolutna abstrakcje, co daje osobie znać, gdy takie osoby kupują wykładzinę lub np. kafelki i za nic w świecie nie potrafią obliczyć, ile trzeba kupić. Co do lekcji WF to powinno być ich więcej