sie 07 2008
New Connect – Narcyz się nazywam, jestem piękny i uroczy
Rynek New Connect powstał z myślą dla spółek we wczesnej fazie rozwoju lub dla tzw. start-up, czyli dla nowo powstających spółek. Jest to rynek podwyższonego ryzyka dla cierpliwych inwestorów z wiedzą i doświadczeniem. Krótka historia pokazuje, jak trudno zarobić na tym rynku, o czym sam także się przekonałem. Spółki na tym rynku przypominają młode małżeństwa, które dopiero zaczynają i muszą przede wszystkim przetrwać pierwsze lata i osiągnąć samowystarczalność. Inwestorzy na tym rynku to jakby rodzice nowożeńców, którzy łożą na nie i mają nadzieję, że nowożeńcy spełnią ich oczekiwania. Niestety, życie jest brutalne i tylko co trzecia para przetrwa te stadium początkowe. Większość rodziców będzie w rozpaczy i przy okazji znacznie odchudzi swój portfel.
Jak zatem potencjalny inwestor powinien kontrolować takie mikro-firmy? Po pierwsze powstający biznes powinien dobrze się zacząć (tzw. dobra historia) i rokować, czyli mieć dobre perspektywy na przyszłość. Po drugie to ludzie tworzą ten biznes i to oni są najważniejsi. Ich wiedza, praktyka gospodarcza, zaangażowanie, etyka i „gen sukcesu” będą nieodzowne w tym przedsięwzięciu. Po trzecie działania menadżerów tych firm muszą mieć przełożenie na pozytywne wyniki finansowe. Ten ostatni punkt jest bardzo ważny. Niedawno Pan Sobolewski Prezes GPW stwierdził, że należy wprowadzić na New Connect obowiązek raportowania kwartalnego. Nareszcie mądra decyzja. Dlaczego spółki, które są znane i działają od lat muszą się spowiadać z każdego kwartału a te bez żadnej historii tylko od czasu do czasu? To tak, jakby rodzic w ogóle nie kontrolował postępów dziecka w szkole przez cały rok i czekał na końcowe świadectwo!!! Niedawna afera giganta Enronu w USA pokazała, jak fałszowanie danych finansowych przez menadżerów, audytora (Andersen – szczyt marzeń zawodowych za moich czasów studenckich) i największe banki ogołociła ludzi z oszczędności i emerytury. Skoro takie rzeczy dzieją się w największych firmach, to w tych dopiero wchodzących w świat przedsiębiorczości może dziać się dosłownie wszystko! Dlatego zawsze zapala mi się czerwona lampka, gdy firmy pokazują tylko tyle ile muszą i to w wersji bardzo okrojonej. Ktoś powiedział, że dobra inwestycja (także na New Connect) to kupno nie psującego się towaru na składzie w szerokim tego słowa znaczeniu. Aby jednak bardziej unaocznić tą tezę, to nie ma jak podanie przykładów z życia wziętych. Wezmę na tapetę branżę motoryzacyjną. Na New Connect notowane są dwie firmy mające do czynienia z branżą motoryzacyjną: Veno i Orzeł. Spróbujmy je przeanalizować według moich trzech kryteriów w dużym skrócie.
1. Historia przedsięwzięcia i rokowania na przyszłość
W ciągu roku Veno Automotive (spółka zależna) ma wyprodukować 10-12 egzemplarzy auta o mocy nawet 700 KM dostępnego jako roadster ze zdejmowanym, twardym dachem oraz jako coupe, a na wyposażeniu pokładowym znajdzie się między innymi ABS, kamera termowizyjna, karbonowe detale wnętrza, klimatyzacja, wysokiej klasy zestaw audio, elektrycznie regulowane fotele, ekskluzywna, skórzana tapicerka, ceramiczne hamulce oraz szereg drobniejszych elementów dostępnych w ramach programu indywidualizacji. W ciągu jednego zaledwie roku firma przeprowadzi testy, badania, zatrudni producentów, projektantów, dopracuje wszystko w najmniejszych szczegółach po to, żeby wyprodukować samochód, który jak mówią znawcy jest niemal kopią Lamborghini Reventon. W Polsce jest prawie brak takich firm. Są to przedsięwzięcia z górnej półki i wymagają bardzo dużych nakładów i zatrudniania znakomitych specjalistów z unikalną wiedzą. Klientela jest niszowa a rynek może być dość chimeryczny (także dotyczy artukułów tuningowych), co potwierdzają przykłady z zagranicy.
Orzeł – Spółka została zawiązana w ubiegłym roku i jest kontynuatorką kilkunastoletniej działalności gospodarczej, zwizanej z rynkiem motoryzacyjnym (autoryzowany serwis Dębicy, stacja auto-gaz, serwis utylizacji opon, montaż kół dla producentów rolniczych), szczególnie z prowadzeniem serwisów ogumienia oraz hurtowej i detalicznej sprzedaży opon. Spółka postanowiła sięgnąć po pieniądze inwestorów, aby zwiększyć kapitał obrotowy i mocniej rozwijać handel internetowy oraz usługi motoryzacyjne. Model biznesu w części internetowej powiela sprawdzony sposób funkcjonowania firmy Oponeo, ale spółka będzie świadczyć także różne usługi związane z oponami i kołami (specjalizacja). Rynek sprzedaży opon obecnie dynamicznie się rozwija.
2. Ludzie
Veno – Główny założyciel nie ma wielkiego zaplecza w postaci wiedzy i sukcesów na rynku motoryzacyjnym. Podczas szczytu bańki internetowej założył portal yoyo.pl za pomocą spółki Internet Idea, która dwa lata później złożyła wniosek o upadłość. Brak wzmianki o nazwie tego portalu i upadłości w dokumencie informacyjnym!!! Po tej przygodzie zajmował się doradztwem w firmie Veno Partners sp z o.o., aż do założenia spółki akcyjnej Veno i innych spółek zależnych.
Orzeł – Spółka założona na bazie rodzinnej firmy (działalność gospodarcza), która była źródłem utrzymania rodziny od wielu lat. Założyciele mają kilkunastoletnie doświadczenie w branży motoryzacyjnej. Nie ma wzmianki w dokumencie informacyjnym, że parali się innymi biznesami poza motoryzacją.
3. Efekty finansowe i poczynania
Veno – Spółka już w pierwszym kwartale 2008 poinformowała o stratach w wysokości 765 tys. zł a przychody okazały się mniejsze niż wygenerowana strata. Strata wynikała one głównie z faktu, że nie powiódł się proces uruchomienia własnej produkcji. Maszyny okazały się wadliwe, a firma poniosła duże koszty rozruchu i wykonywania prototypów. Spółka stwierdziła, że nie będzie produkować własnymi siłami, ale zlecać te usługi na zewnątrz! Spółka postanowiła także uruchomić sklepy internetowe, w tym z oponami! W międzyczasie przeprowadzono nową groszową emisję akcji z prawem poboru, aby uzupełnić zasoby finansowe. W spółce roi się także od zmian kadrowych. Niektórzy członkowie kadry nadzorującej sprzedają akcje i prawa poboru do akcji. Spółka poinformowała ostatnio, że nabyła udziały w firmie świadczącej usługi internetowe (e-commerce, reklama, public relations, tworzenie stron internetowych), a nie udały jej się negocjacje w sprawie zakupu firm związanych z motoryzacją. Firma jak do tej pory nie sprzedała żadnego samochodu luksusowego, chociaż znamy już cenę.
Orzeł – Spółka jak do tej pory za półrocze 2008 pokazała na wyniku małą stratę netto w wysokości przeszło 100 tys. złotych, ale bardzo duży progres sprzedaży (wyższa dynamika sprzedaży opon niż w firmie Oponeo – ale ogólna sprzedaż w Oponeo jest większa prawie 10 razy niż w prezentowanej spółce). Ostatni kwartał tego roku będzie godziną prawdy, ponieważ dla firm handlujących oponami są to żniwa. Dodatkowo firma zamierza uzyskać unijną dotację na inwestycję i jej pierwsze efekty powinny być widoczne pod koniec roku. Spółka uzyskała także stosowne zezwolenia na budowę serwisu motoryzacyjnego wraz z częścią magazynową. Wydaje się, że jeśli firma nadal utrzyma progres sprzedaży, przy zachowaniu dyscypliny kosztowej (kluczowa sprawa) to z nawiązką wykona prognozy. Ma także szansę zostać wiceliderem na rynku opon w sprzedaży internetowej, do którego tytułu pretenduje.
Jak widać, prowadzenie biznesu nie jest wcale łatwe i ostatecznie ten rok lub następny zweryfikuje plany tych dwóch spółek. Nie będę też wskazywał, która z tych dwóch firm da zarobić inwestorom. Są to moje poglądy, a nie rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu ustawy o publicznym obrocie. Na zakończenie posłużę się zasłyszaną rozmową dwóch przyjaciółek przez moją żonę: „Wiesz, chyba muszę iść do kosmetyczki. Coś ty głupia, szkoda pieniędzy. A po drugie, jeśli nie umiesz ruszać głową, to myślisz, że urodą nadrobisz?”. Niestety niektóre firmy próbują nadrobić swoją urodą albo raczej swoim image, a niedoświadczeni inwestorzy często nabierają się na ten syreni śpiew i powab.
Przeczytaj podobne artykuły:
Dobry artykuł mistrzu