maj 14 2010
Milion w portfelu, ale w czyim?
TVN CNBC Biznes zaczęło regularnie pytać ludzi ze świata finansjery, jak dobrze i w miarę bezpiecznie ulokować w dłuższym horyzoncie okrągły milion polskich złotych? Rośnie nam bowiem rzesza ludzi majętnych, dla których ten dylemat nie jest abstrakcyjną ideą. Oczywiście temat też jest chwytliwy dla drobnych inwestorów i na pewno przyciąga widzów oraz podnosi oglądalność. Niestety odpowiedzi na zadane pytanie to w większości przypadków są porady sprzedawców finansowych, którzy sprzedają przy okazji swoje produkty. Życie to nie jest bajka… Tajemnicą poliszynela jest, że tego typu media nastawione są w większości na zyski z reklam od tychże sprzedawców.
Wracam jednak do zadanego pytania i pozwolę sobie wyłuszczyć, o co mi naprawdę chodzi?
- Wcale nie jestem zaskoczony, że w większość tych porad namawia do inwestowania za pomocą pośrednika (np. funduszy inwestycyjnych i hedgingowych), ponieważ zaproszeni goście z tego źródła żyją. Gdy będziemy trzymać ten milion u nich w portfelu, to na pewno w długim horyzoncie (10-30 lat) oddamy im w formie prowizji i różnych opłat od około połowy do nawet całego miliona złotych!!! Oczywiście ryzyko utraty pieniędzy ponosi klient, a sprzedawca tychże produktów finansowych zainkasuje zawsze swoje. Ja osobiście wolałbym zawierać umowy od efektów końcowych (zapłata po wykonaniu usługi) i prowizja powinna należeć się tylko w przypadku wypracowania zysków!!! W tym całym mechanizmie brak jest motywacji do zarabiania pieniędzy.
- Po drugie, w często publikowanych rankingach milionerów nie spotykam wielu osób, które dorobiły się na biernym trzymaniu pieniędzy w jakiś funduszach pod postacią mniejszościowych pakietów akcji. Przeciwnie, ciągle są w czołówce osoby, które dorobiły się na większościowym posiadaniu i kontrolowaniu firm oraz nieruchomości. Spekulacja na giełdzie to bardzo trudny kawałek chleba i tylko nie liczni wygrywają, o czym wielokrotnie wspominałem w poprzednich artykułach. Ciągle powtarzam jak mantrę, że rynek bardzo często zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie osoba, która rzadko kiedy jest zrównoważona. Nie jest to zabawa dla amatorów, lecz dla profesjonalistów.
- Po trzecie, brak jest tutaj „prawdziwej dywersyfikacji”, ponieważ wszystko to są papiery lub zapisy elektroniczne. Brak jest tutaj rzeczy i aktywów namacalnych oraz różnorodności wehikułów inwestycyjnych. Ta jednorodność nie pozwala korzystać z optymalizacji podatkowej i wystawiona jest przez to na duże ryzyko.
- Po czwarte, powierzanie pieniędzy takiemu pośrednikowi finansowemu przypomina mi przekazanie problemu zabezpieczenia na starość (emerytury – OFE) rządowi. Efekt biernego inwestowania z reguły jest mizerny. Jeżeli już chcemy się bawić w inwestowanie, to trzeba zostać inwestorem lub biznesmenem, aby umiejętnie zarządzać swoimi aktywami. Czeka nas na pewno dużo lat nauki i przeszkód do pokonania, ale za to mamy dużą szansę zwielokrotnienia swego przysłowiowego miliona. Wtedy zwiększa się także prawdopodobieństwo znalezienia dobrego doradcy inwestycyjnego i skorzystanie z dobrych produktów finansowych. Gdy jednak nie mamy żadnej wiedzy finansowej i oddajemy kontrolę nad swoimi pieniędzmi pierwszemu z brzegu doradcy finansowemu - to przypomina mi to wpuszczenie lisa do kurnika. Efekt końcowy jest łatwy do przewidzenia. To już sto razy bezpieczniej grać regularnie w Lotto (po jednym zakładzie na każde losowanie) a resztę trzymać na przysłowiowej bezpiecznej lokacie bankowej. Ta mojego autorstwa „struktura” pozwoli zachować u siebie w portfelu ten przysłowiowy milion i da nam przynajmniej szansę (chociaż bardzo małą) na wygraną kilku następnych milionów oraz dostarczy sporo emocji.
W następnym wpisie postaram się przedstawić propozycję „na prawdę mojego miliona w portfelu”, ale kontrolowanego i zarządzanego przez właściciela tej okrągłej sumki.
Przeczytaj podobne artykuły:
Myślę że osoby posiadające milion i skłonne posłuchać takich rad jakie udziela telewizja to nie są przedsiębiorcy czy inwestorzy, prawdopodobnie mówimy o aktorach, sportowcach, naukowcach, wysokiej klasy specjalistach ze swoich dziedzin.
Tak, zgodzę się, że takie „porady” są chyba jedynie skierowane dla „mocno zarabiających”, których duże zarobki niekoniecznie idą w parze ze zdolnościami do pomnażania raz już zarobionych pieniędzy. Co więcej, niekoniecznie mają nawet zdolności do znalezienia odpowiedniej osoby / grupy osób, które się na tym znają…
Przykładów mnóstwo, Tadeusz Drozda i WGI, Maciej Dowbor (chyba, bo dokładnie nie pamiętam), który kupił dom jako inwestycję za 700k, po czym sprzedał go niżej (a miało być wyżej…).
Problem rzeczywiście kryje się w sposobie zarabiania, na prawdę chciałbym zarabiać tak jak menedżerowie funduszy – bez względu na efekty. Niestety (albo „stety”) mój szef nie jest głupi i płaci tylko za efekt…
Witam!
Mam pytanie nie związane z tematem.
Mam kredyt hipoteczny na 10 lat, teraz po 5 latach i spłaceniu połowy kredytu bank wydzwania do mnie pod pretekstem zmiany umowy cesji z ubezpieczenia nieruchomości i życia (zmienił sie mój adres zameldowania).
Czy potrzebna jest zmiana umowy? A może chcą mi coś wcisnąć?
Czy nie powinni mnie zawiadomić pisemnie?
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Witam
Pełna zgoda, jeśli idzie o ocenę tych tzw. porad, natomiast był przynajmniej jeden wyjątek – Piotr Kuczyński. Jego „portfel” wydał mi się bardzo sensowny. W skrócie – 30% kasa pod ręką – może własna firma, może podróż dookoła świata:), 20% nieruchomość rolna, w fajnym rejonie Polski, 20% – złoto itp., raczej metal niż kontrakty, dopiero reszta – fundusz aktywny, czyli mogący zarabiać także na spadkach. (Albo tracić;)).