cze 14 2012
Hiszpanka
Obserwując walkę z kryzysem finansowym można stracić całkowicie zaufanie do obecnego systemu. Socjalistyczna Unia Europejska rozpada się na naszych oczach a tłuste koty z banków dostają kasę od rządu w nagrodę za popełnione błędy. Te publiczne pieniądze są wyjęte z kieszeni bogu ducha winnych obywateli poprzez dokręcanie śruby podatkowej lub zafundowanie im inflacji. Rynki finansowe (prywatne kasyna bankierów) po każdej takiej pomocy-rabunku gwałtownie rosną! Dzisiaj hossa na giełdzie jest tylko barometrem zadowolenia dla finansistów a dla przeciętnego Kowalskiego jest wskaźnikiem nędzy! Mam nadzieję, że te działania nie doprowadzą do „finansowej hiszpanki” w całej Europie.
Dla przypomnienia „hiszpanka” to rodzaj grypy, która pochłonęła dziesiątki milionów ofiar śmiertelnych. W sytuacji gospodarczej ofiary należy zamienić na bezrobotnych! W dzisiejszej Hiszpanii już co piąty mieszkaniec jest bezrobotny! Opanowanie sytuacji w tym kraju jak i innych południowych krajach Europy będzie chyba ostatecznym stress testem dla europejskich włodarzy. Ostatnie kuracje jednak przypominają dolewanie oliwy do ognia (leczenie długu jeszcze większym długiem) lub pomysły naszego Nikodema Dyzmy (obligacje zbożowe = eurobligacje). Wszystkie te działania mają rzekomo wspierać rozwój!?
Osobiście wcale się nie dziwię tym unijnym sposobom walczenia z kryzysem gospodarczym, ponieważ eurokraci innych sposobów nie znają!
Weźmy znów przykład Hiszpanii na tapetę. Cały rozwój tego kraju był zbudowany na dotacjach europejskich-rozdawnictwie oraz długu. Doszło do takiej sytuacji, że obywatele wybudowali za dużo mieszkań w stosunku do popytu wewnętrznego, więc musieli ten towar wciskać zagranicy. Niestety i ten popyt musiał się kiedyś skończyć, więc cała ta budowlana bańka cenowa pękła. Ludziom pozostały kredyty do spłacenia przez następne dziesiątki lat oraz koszty utrzymania trudnego do zbycia towaru. Konsekwencją tego jest bezrobocie i obniżenie standardu życia ponad stan! Obecnie kłopoty ma cały sektor bankowy (największy beneficjent bańki na rynku nieruchomości) i jest on praktycznie bankrutem. Upaść jednak nie może, więc tłuste koty śpią bezpiecznie;-)
Znów okazało się, że wydatki inwestycyjne na infrastrukturę kosztem innych dziedzin gospodarki nie zawsze są panaceum na zrównoważony wzrost gospodarczy. Mogą one być tylko wtedy, gdy cała infrastruktura (drogi, domy, hotele) zarabia na siebie i jest rzeczywiście potrzebna! Już nie długo taki stress test czeka notabene m.in. nasze polskie stadiony i może się okazać, że urządzenie targowiska na takim stadionie to jego być lub nie być!
Wydaje się, że ta kuracja pompowania pieniędzy w formie długu do Hiszpanii i innych zagrożonych krajów to tylko odwlekanie rzeczywistych problemów! Ale taka jest natura popełniania błędów i wszelakich kryzysów. Najpierw jesteśmy zaszokowani i zaskoczeni całą tą sytuacją i podejmujemy decyzję niczym strażak w akcji. W drugiej fazie próbujemy zaprzeczać całej tej sytuacji, szukać winnych i chwytać się łatwych i szybkich sposobów na rozwiązanie danego problemu. W tej fazie zdaniem autora obecnie się znajdujemy. Ostatnią fazą będzie uświadomienie sobie prawdziwych przyczyn tego kryzysu i podjęcie bolesnych, trudnych i skutecznych środków zaradczych.
Przeczytaj podobne artykuły:
Finansiści, biurokraci, keynessowscy pseudo-filozofowie to jedno. Obawiam się, że cała ta sytuacja nie byłaby możliwa gdyby nie cicha zgoda ze strony dzisiejszych ofiar i tymczasowych beneficjentów.
PS: Tekst trafny, zwięzły i na temat. Tylko trochę za dużo wykrzykników jak dla mnie
Politycy zachowują się racjonalnie dopiero wtedy gdy wszystkie inne metody zawiodą.
W całej tej sytuacji najgorszy jest fakt, że Hiszpanie nie muszą spełnić żadnych warunków aby otrzymać pomoc finansową. Jestem niemal pewien, że już niedługo Grecy będą chcieli renegocjować warunki pomocy ze strony Państw Unii Europejskiej. Niestety jest to precedens, który może doprowadzić do sytuacji w której każde Państwo będzie chciało otrzymać pomoc finansową nie dając nic w zamian.
Grzegorz ostatnio napisał..Rola OFE w gospodarce