mar 03 2011
Gra w kolory
Pamiętam z czasów dzieciństwa, gdy na wszelakich jarmarkach, bazarach albo odpustach grano w kości z sześcioma kolorami. Taka polska ruletka w obstawianie kolorów z reguły napędzała pieniądze do kieszeni organizatora-bankiera tej gry. Działały tu proste zasady rachunku prawdopodobieństwa, które sam potem próbowałem wykorzystywać w grze z kolegami z podwórka.
Takie przyjmowanie zakładów, gdy dobrze się szacuje ryzyko to może być istny samograj finansowy dla organizatora takiego interesu. Z resztą warto spojrzeć na działanie loterii, kasyn, czy zakładów bukmacherskich. Oczywiście rządy krajów też chcą na tym zarobić i często wprowadzają monopol na uprawianie gier hazardowych. W Polsce tego przykładem jest Lotto i Totalizator Sportowy.
Szacowanie ryzyka i przyjmowanie zakładów z głową to jest jeden z najbardziej intratnych interesów w świecie, co potwierdza także działalność Warrena Buffeta. Jego fundusz Berkshire Hathaway Inc. specjalizuje się w ubezpieczeniach i jest w tym chyba mistrzem świata – zarabia nawet na ubezpieczeniach samochodowych! Często powtarza, że to jest jego główna i najważniejsza działalność. Większość sądzi, że jego podstawową działalnością jest spekulacja akcjami – kupić tanio i szybko sprzedać drożej. Są jednak w błędzie, bo ten sposób inwestowania w hierarchii tego inwestora jest na szarym końcu.
Dlaczego ta działalność ubezpieczeniowa jest na pierwszym miejscu?
Odpowiedź jest prosta, pozwala inkasować premię-składki z góry a to daję mu ogromną płynność. Natomiast ryzyko, gdy jest dobrze oszacowane, zrealizuje się gdzieś w dalekiej przyszłości i w mniejszej skali niż suma pobranych składek za wystawione polisy. Upływ czasu działa na korzyść takiej działalności. W ten sposób nasz bohater we wszystkich rocznych listach do akcjonariuszy funduszu piszę, że ma miliardy nie do końca swoich środków do dyspozycji. Musi więc coś z nimi robić. W pierwszej kolejności dużą część środków inwestuje w bezpieczne papiery przynoszące stały dochód (stanowiące swoistą rezerwę finansową na wypadek dużych wypłat odszkodowań) a za resztę może kupować za rozsądną cenę całe firmy (nie zakładając ich szybkiej sprzedaży), aby podnosić ich wartość i otrzymywać regularne dywidendy. Istny samograj, nieprawdaż?
Tak na koniec moich rozważań zastanawiam się, jeżeli przeciętnego inwestora nie stać na założenie firmy ubezpieczeniowej, to czy może w jakiś innych sposób zarabiać na umiejętnym szacowaniu ryzyka i przyjmowaniu swoistych zakładów, aby powielić sposób Buffeta?
Wpadłem na myśl, że można legalnie wystawiać opcje na rynkach finansowych, za które otrzymuje premię z góry. Niestety po krótkim zastanowieniu okazuje się, że te rynki bardzo często są ze sobą ściśle skorelowane, co zwiększa w sposób znaczący ryzyko i przekreśla cały pomysł. Niedawna afera z opcjami walutowymi, tylko mnie w tym utwierdza. Po drugie, to my musimy szyć te instrumenty na swoją miarę a nie brać już przygotowanych przez bankierów i finansistów, które są z reguły szyte na ich kieszeń.
Przeczytaj podobne artykuły:
Przecież można samemu być bukmacherem inwestując ile się chcę,od tego są giełdy bukmacherskie np Betfair po prostu wystawia się na sprzedaż swój kurs na mecz.