maj 28 2011
Chytry dwa razy traci
Wczoraj odbył się debiut giełdowy banku BGŻ i kurs zamknął się powyżej dwóch procent na plusie. Tak na prawdę to prawie wszyscy uczestnicy tego przedstawienia przegrali. Minister Skarbu, bo nie chciał sprzedać tych akcji Holendrom po 90 zł. Prawdopodobnie chciał uzyskać cenę w granicach trzech cyfr. Nie przejmując się tym zbytnio, postanowił więc upłynnić je na giełdzie. Niestety miał pecha, bo grube ryby (np. OFE i TFI) oraz analitycy sprzeciwili się zaproponowanej wycenie. O mały włos oferta nie doszłaby do skutku, więc dla ratowania twarzy sprzedano jedną trzecią puli, ale po cenie o 30 złotych niższej! Niejeden powiedziałby niegospodarność, ale taki jest rynek. Towar jest wart tyle, ile dają w danej chwili. Trzeba mieć refleks, bo można przekombinować.
Zresztą moim zdaniem mijają czasy dobrego sprzedawania dużych ofert pierwotnych na pniu, bo głównemu odbiorcy tych ofert (OFE) zakręca się powoli kurek z pieniędzmi. Także drobni gracze, których zapisy zredukowano i dostali po około 20 akcji, tak na prawdę po uwzględnieniu prowizji i wartości pieniądza w czasie zarobili na przysłowiowe waciki. Niektórzy jednak mogą być zadowoleni. Czytałem, że niektóre akcje pracownicze były sprzedawane przed debiutem po 90 zł. Także holenderski Rabobank może obecnie kupić taniej akcje i nie musi przepłacać!
Sam osobiście także się przekonałem boleśnie na własnej skórze, jak zbytnia chytrość albo pazerność nie popłaca. Odkąd pamiętam ojciec zawsze tą maksymę powtarzał. Gdy nieraz przechodzę koło tej nieruchomości, którą ładnych parę lat temu chciałem kupić, to do dzisiaj zgrzytam zębami i dziwię się swojej głupocie. Naprawdę straciłem przynajmniej dwa razy tyle, bo nie chciałem zapłacić tysiąc złoty więcej! Ta lekcja jednak nie poszła na marne i kiedy następnym razem negocjowałem inną transakcję postanowiłem tym razem nie popełniać tego błędu. Niestety tym razem to sprzedawca był liskiem chytruskiem i (podobnie jak w przypadku oferty BGŻ) postanowił tuż przed finalizacją transakcji gotówkowej podnieść cenę prawie o jedną trzecią w stosunku do średnich cen rynkowych panujących w tym rejonie. Oczywiście odstąpiłem od transakcji, ponieważ ta propozycja była nie do zaakceptowania. Okazało się później, że nowy nabywca kupił ten towar na podstawie umowy przedwstępnej za naprawdę niewiele wyższą cenę od tej, jaką ja proponowałem. Niestety Kupujący nie otrzymał kredytu bankowego i został zmuszony do odstąpienia od umowy. Sprzedający o ile wiem, stracił dużo nerwów, pieniędzy i czasu, aby formalnie na papierze odzyskać swoją własność. Wtedy przypadkowo dowiedziałem się, że oferta wciąż jest aktualna. Zaproponowałem ponownie tę samą cenę. Tym razem oferta została przyjęta błyskawicznie i sfinalizowana w ciągu tygodnia..
Dla mnie nauka z tych dwóch sytuacji płynie, że w transakcjach handlowych nie warto za wszelką cenę ogrywać drugą stronę i walczyć o ostatniego centa. Takie sytuacje często mogą się zemścić. Najlepsze są w moim mniemaniu transakcje typu „win-win” (po polsku wygrana-wygrana), gdzie dwie strony mają poczucie zadowolenia z przeprowadzonej transakcji.
Przeczytaj podobne artykuły:
To fakt chytry dwa razy traci. Teraz właśnie jestem w trakcie sprzedaży nieruchomości i zastanawiam się nad strategią w jaki sposób dokonać sprzedaży aby sprzedać w dobrej cenie ale też udobruchać klienta który się zgłosi i będzie miała chęć kupić.
W obecnej chwili także zacząłem pracować nad pomnażaniem pieniędzy aby stworzyć kapitał, który pozwoli żyć i cieszyć się dochodem pasywnym. Na dzień dzisiejszy nie jest to dużo bo tylko około 800 zł/ m-c. No cóż dopiero zaczynam.
Mam nadzieję, że lektura na tej stronie trochę przybliży mnie już nie mówię, że do miliona, do 500 000 by się przydało.