mar 13 2010
Być albo nie być wolnym ….
Niedawno temu przeprowadzono wśród ludzi zamożnych ankietę zadając pytanie, co najbardziej sobie cenią? Okazało się, że na pierwszym miejscu wymieniają wolność podejmowania decyzji. Osobiście mnie to wcale nie dziwi, ponieważ sam wolność kocham i rozumiem oraz wolności oddać nie umiem. Większość zna ten kawałek Chłopców z Placu Broni. Zacytuje jeszcze inny kawałek piosenki Stachurskiego: „To ja typ niepokorny…”.
Ale czy wszyscy pragną tej wolności!
Moim skromnym zdaniem przytłaczająca większość jej nie chce!
Co jest tego powodem?
Odpowiedź jest prosta. Tak jest z pozoru wygodnie, bezpiecznie i łatwo. Po drugie cały system ekonomiczno-społeczny (jak by nie był) nie toleruje na większą skalę takiego wolnościowego podejścia człowieka, chociaż zawsze zostawia jakąś zarośniętą ścieżkę dla tych niepokornych. Wcale nie potępiam takiego zachowania, ponieważ to jest indywidualny wybór każdego z nas. Po drugie patrząc cynicznie z perspektywy tych kochających wolność, to jest bardzo dobra wiadomość. Ich jest bardzo mało, ale za to mają do dyspozycji niezliczone tabuny zniewolonych. Tak naprawdę to nikt chyba nie jest zupełnie wolny i niezależny;-)
Po co ja jednak wziąłem na warsztat takie pojęcie filozoficzne jak wolność i zależność?
Przyczyna jest prozaiczna, aby wejść na ambicję tym, co dali bezterminowy urlop swojemu rzadko używanemu narzędziu, czyli mózgowi. Gdyby go tylko czasami używali, to mieli by o niebo mniej przyziemnych i materialnych trosk! Dziwię się bardzo tym osobnikom, gdy na forach internetowych piszą w stylu: „Podziękujcie za to Tuskowi czy innemu wybrańcowi ludu”. Naprawdę, chyba każdy wyborca powinien się w końcu nauczyć, że polityk chce przede wszystkim władzy. Niestety, od czasu do czasu musi odprawić swój chocholi taniec, aby pozyskać głosy jakąś socjalistyczną obietnicą. Tak przy okazji na giełdach mamy obecnie socjalistyczny rajd, dzięki „pakietom stymulującym w stylu Obamy” i prawie zerowym stopom procentowym, ale prędzej czy później będzie trzeba będzie zakończyć tą ucztę na sępa!!! U Greków właśnie balanga się kończy i niektórzy mają teraz ogromnego kaca! Znów będą winni politycy i ci przeklęci plutokraci. Czy gdzieś to jest zapisane, że oni mają się troszczyć o kieszeń, szczęście i doskonałe zdrowie każdego obywatela? Czy można ich pociągnąć do odpowiedzialności przed sądem i wygrać sowite odszkodowanie? Obawiam się, że nie mamy wielkich szans!!!
Dlatego zachęcam do spojrzenia prawdzie w oczy, że częściowo sami sobie jesteśmy winni. Każdy jest kowalem swego losu i nawet ci na starcie skrzywdzeni przez los mają jakąś szansę poprawić swoją egzystencję dzięki swoim staraniom i wysiłkom. Trzeba tylko brać sprawy dosłownie we własne ręce i czasami zakasać mocno rękawy. Takie zagadnienia jak wykształcenie, sposób zarobkowania i emerytura powinny być w większości kontrolowane przez zainteresowanego. Jeżeli jednak zainteresowania przeciętnego Kowalskiego kończą się na szybkim zakończeniu dniówki u kogoś oraz podpisaniu umowy z akwizytorem z OFE, to skutek końcowy z reguły będzie opłakany. Nie wspominam tutaj o znalezieniu czasu na ciągłe samokształcenie się i rozwój osobisty, bo to rozumie się samo przed się.
Na tym kończę i jeżeli włożyłem kij w mrowisko to czekam na odzew.
Przeczytaj podobne artykuły:
Kija w mrowisko – jak dla mnie – nie włożyłeś, a za ostatni akapit masz ode mnie przyjacielskie klepnięcie w plecy. Nie mogę już słuchać, jak to dla co poniektórych wszyscy są winni ich „złej sytuacji”, tylko nie oni sami. Trzeba w końcu prawdzie spojrzeć w oczy. Dobrze, że o tym napisałeś.
Nie można mówić, że osoba, która chce pracować 8h jest sobie winna. Nie każdy ma predyspozycje by rozwinąć własny biznes, albo piąć się po szczeblach kariery. I bardzo dobrze, bo kto by wykonywał prostsze prace?! Zależnie od prawa jakie obowiązuje, gospodarka rozwija się lepiej, lub gorzej, albo wcale. Jeśli jest dobrze w gospodarce, to jest i lepiej „zwykłym” ludziom.
Niestety to politycy mają wpływ na to jak rozwija się gospodarka poprzez prawo, które tworzą.
Polityków wybierają ludzie w wyborach, więc niezależnie od ordynacji wyborczej to Polacy sami sobie zgotowali los jaki mają.
Wpis ten był kierowany dla ludzi chcących osiągnąć coś więcej. Niestety często zasłaniają się politykami i nic nie robią w tym temacie. Ci, których zadawala minimum egzystencjonalne nie muszą tego czytać, bo i po co? W każdym systemie są ludzie biedni i bogaci, tak więc system polityczny nie do końca determinuje nasz los, poza tym prawie zawsze można wyemigrować.
Większość lubi narzekać bo się dobrze z tym czuje. Widzą co prawda tych, którym się udało (co ich drażni), ale przecież „nie może być”, dlatego że inni byli lepsi. Stąd szukania kozłów ofiarnych. Mogą być cykliści, żydzi i masoni (do koloru, do wyboru), ale nigdy sami zainteresowani.
Ja nigdy nie potrzebowałem zachęty, żeby brać los we własne ręce i widzę, że teraz po latach to procentuje. Wymagało to ode mnie dużo czasu i odwagi, żeby wyjść ze strefy komfortu i zrobić krok do przodu. Jednak widzę po znajomych, że ciężko jest ich zachęcić, żeby szli w moje ślady. Mimo iż podtykam ludziom informacje o szkoleniach lub nagrania z nich, wolą swoją pracę a potem obiadek i telewizje do wieczora albo narzekanie przy piwie. Dobrze to opisał Robert Kroll w swoich szkoleniach, „trudno jest kogoś wciągnąć na stół, na którym się stoi”.
P.S. Dzięki za fajny blog i ciekawe tematy
Poruszyłeś ciekawy temat – zrzucanie odpowiedzialności na innych.
Łatwiej jest znieść psychicznie jakąś klęskę, gdy mamy kogo obwiniać. Niestety w ten sposób przyznajemy się, że sami nie kontrolujemy swojego życia. Przyznając się do błędów, przenosimy odpowiedzialność (nie tylko za te błędy, ale za nasze życie) na nas samych i w ten sposób mamy wpływ na większy obszar naszego życia.