paź 02 2011
Bezrobotny absolwent
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem w książce Roberta Kiyosakiego „Bogaty ojciec, Biedny ojciec”, że czasy gwarantowanej posady po ukończeniu uczelni przeminęły, to w duchu nie do końca w to wierzyłem. Przecież mój dyplom musi ktoś docenić! Czas jednak szybko zweryfikował tą prawdę i stała się ona naszą rzeczywistością. Dzisiaj rządowe statystyki pokazują, że co dziesiąty absolwent jest bezrobotny a w grupie do lat 25 nawet co czwarty!
Nie tak znowu dawno, bo na początku transformacji gospodarki polskiej w latach 90-tych sytuacja była zgoła odmienna. Wtedy było tak duże zapotrzebowanie na absolwentów, że po kilku latach można było zostać dyrektorem a potem prezesem firmy! Przykładem może być szybka kariera ówczesnego Prezesa Zakładów Piwowarskich w Żywcu, który wprowadził tą spółkę na parkiet warszawski. Taka sytuacja jednak trwała krótko i za moich czasów już dość znormalniała, chociaż nie było jeszcze dużych, rynkowych problemów z uzyskaniem posady-etatu na średnim poziomie. Dzisiaj jest to już prawdziwy wyścig szczurów, a w niektórych regionach Polski otrzymanie jakiejkolwiek posady graniczy z cudem. Nie dawno wyjściem z tej sytuacji był wyjazd za granicę, ale panujące obecnie spowolnienie gospodarcze w świecie, że wielu absolwentów będzie musiało zadowolić się jakąkolwiek pracą lub myśleć o powrocie do kraju.
Co zatem należałoby robić, aby znaleźć etat lub posadę?
Ostatni raport pracodawców zgrupowanych w PKPP Lewiatan stwierdza, że szkoły wyższe nie przygotowują absolwentów do życia zawodowego! Teoria mija się z praktyką. Zatem nabranie doświadczenie zawodowego podczas okresu nauki powinno być priorytetem każdego absolwenta. Nie należy jednak winić tylko systemu?! Okazuje się, że młodzi ludzie mają poza tym braki w umiejętności pracy zespołowej, terminowości, dyscyplinie, organizacji pracy, w obsłudze i kontaktach z klientami a nawet ze znajomością języków obcych. Ja dodałbym ze swej strony, że należy nauczyć się rozwiązywać problemy w realnym świecie z żywymi ludźmi a nie chować się tylko w wirtualnym świecie.
Reasumując z moich obserwacji z najbliższego otoczenia, że konkretne umiejętności poparte wiedzą i doświadczeniem plus wysoka motywacja liczą się najbardziej, niż sam papier ukończenia dowolnej uczelni. Nie dziwi mnie już fakt, że kafelkarz-złota rączka nie może nadążyć za zleceniami a absolwent bez żadnego doświadczenia siedzi na bezrobociu i czeka na zasiłek, jeśli takowy mu przysługuje! Tak sobie po latach myślę, że mógłbym robić to co w tej chwili robię nie kończąc żadnych studiów. Z drugiej jednak strony w tym okresie już na pierwszych latach całkowicie uniezależniłem się od rodziców pod kątem finansowym i doświadczałem twardych realiów rynku pracy i biznesu. To był wtedy najważniejszy życiowy egzamin.
Przeczytaj podobne artykuły:
Winny jest system. Że dyplom, szkoła nic nie daje zdawałem sobie sprawę już w liceum (1998-2001).
W szkole podstawowej, liceum w żaden sposób nie uczy się nas pracy zespołowej, a jedynie jak donosić na innego i jak grać w wyścigu szczurów.
Większość wiedzy, którą dostajemy jest niepraktyczna i nieżyciowa.
W Hiszpanii prawie 50% młodych jest bezrobotnych… Mając dyplom, trzeba pomyśleć jak wybić się wśród innych tysięcy którzy też mają taki papierek.
matipl ostatnio napisał..Blog Forum Gdańsk 2011
Niestety szkoły wyższe przekazują swoim absolwentom tylko i wyłącznie wiedzę z teoretycznego punktu widzenia. Brakuje praktyki, a to, że mamy „papierek”, w dzisiejszych czasach nie wystarcza…